Mole … utrapienie muchowych materiałów



Bywa, że z wielkim trudem gromadzimy atrakcyjne pióra do wiązania much, często drogie, oryginalnie ubarwione, lub po prostu te zwykłe, do podstawowych wzorów nimf czy mokrych.
Bywa, że po czasie gdy zaglądamy do pudeł ogarnia nas rozpacz z powodu totalnej dewastacji przez mole, gotowych much i materiałów .
Szczególnie zagrożone są kapki i skóry tam gdzie występują duże powierzchnie, chętnie wykorzystywane do składania jaj, stanowiące pole do żerowania larw owada.
Tym gorzej, gdy są w postaci jedynie wysuszonej a nie garbowanej lub zabezpieczonej chemicznie przez producenta.
Również miejsca ciepłe i ciemne sprzyjają bytowaniu owadów dorosłych i powtarzaniu cyklu rozrodczego, który może mieć miejsce kilka razy do roku.
Zapewne wielu porad już udzielono na temat walki z molami i tych rodem z ludowej tradycji i tych wynikających ze stosowania współczesnej chemii.

Ewentualnym rozwiązaniem jest stałe wietrzenie much, piór, kapek i skór, przetrzymywanie w świetle, ale zwykle robimy to w pobliżu imadła.
Niestety po czasie i tak materiały oraz muchy trafiają do pudeł a okres przebywania wokół naszego stanowiska krętacza, jest wystarczającą okazją do złożenia jaj przez mole.

Zatem jedynym, znanym mi skutecznym sposobem zabezpieczenia, jest stałe mrożenie materiałów oraz przetrzymywanie pudełek z muchami w lodówce.

W przypadku tych pierwszych, głębokie zamrożenie nie powoduje uszkodzeń a wyjęte sierści, pióra a nawet całe kapki, natychmiast nadają się do użycia.
Nie zamarzają tak jak kość czy mięso, bo pozbawione wilgoci poddawane są jedynie bardzo niskiej temperaturze zamrażarki.
W przypadku pudełek z muchami w lodówce, uważać należy jedynie na ewentualną wilgoć, która łatwiej kumuluje się w wyższej temperaturze niż komora zamrażarki.
Wilgoć ta, na dłuższą metę może powodować korozję, słabszych jakościowo haczyków.


Potrzebna już tylko wyrozumiałość domowników, wędkująca żona lub osobna lodówka.