rzeka Kardynałem stoi



Rzeka Reda jest pokręconą wodą, zarówno w znaczeniu topograficznym jak i w przenośni.
W tym pierwszy, bo niebywale kręci swoim korytem, do tego stopnia, że z czasem mamy wrażenie chodzenia w kółko, lub znajdowania się na wyspie.
Mimo, że atrakcyjny odcinek lipieniowy w zasadzie płynie przez miasto, to dzięki meandrowaniu rzeki w różnych kierunkach, nie przemieszczamy się specjalnie w linii prostej, natomiast nabijamy kilometry zapuszczając się w dzikie ostępy, które rzeka wycina licznymi i nieoczekiwanymi zakrętami, wśród bujnej i wysokiej nadbrzeżnej roślinności.
Pozorne oddalenie od zabudowań, prowadzi nas w urokliwe i rzadko odwiedzane,  nawet przez wędkarzy miejsca.
Choć czasem bywają trudne do muchowania, zdradliwe ze względu na głębokie rynny, miejscami muliste dno, korony drzew zamykające przestrzeń nad wodą, to właśnie przez swoją niedostępność, stanowią wciąż żywą krainę lipienia.
Ubiegły rok był fatalny dla rzeki, ponieważ została zdewastowana pracami udrażniającymi pod spływy kajakowe.
Wiele pięknych i atrakcyjnych wędkarskich miejsc zostało zniszczonych, miejmy nadzieję, że nie bezpowrotnie, bo rzeka powoli zabliźnia rany.
Rzeka jest dynamiczną wodą, szybko zmieniającą swoje oblicze, niesie nowe kłody drewna, gałęzie tworząc kolejne zawady i stanowiska dla ryb.

Reda jest też kapryśną rzeką, szybko i gwałtownie reagującą nawet na niewielkie opady, które skumulowane wraz z wodami dorzecza, szybko zmieniają jej poziom i zabarwienie wody.
Bywają zatem dni, gdy na próżno udajemy się nad wodę, zastając rzekę w postaci rozległych rozlewisk a tam gdzie wczoraj przechodziliśmy koryto, mając wodę po kolana, kolejnego dnia ledwie brniemy do przeciwnego brzegu.
W takie dni trudno też przeczytać wodę, nawet dla znającego rzekę i doświadczonego muszkarza, trudno też zakończyć dzień nie tylko sukcesem ale choćby kontaktem z rybą
Wielu z Was, łowiących wyłącznie na wodach południa, uznało by wędkowanie na Redzie za szkołę przetrwania.
Zapewne nie wymyślono jeszcze butów do brodzenia, które były by właściwe i praktyczne w takich warunkach a techniki rzutów linką muchową, często przypominającą tu strzał z biodra.

Topografia, zmienność i warunki wędkowania składają się jednak na szansę utrzymania się w Redzie populacji lipienia, rzece poddawanej mimo wszystko znacznej presji, szczególnie na łatwiejszych odcinkach.
Do historii należą już czasy, gdy lipień stał na lipieniu, również nie wyjaśnione jak dotąd są przyczyny, które spowodowały wyginiecie całych roczników.
Jednak do dziś Reda kardynałem stoi, choć skuteczne jego łowienie wymaga doskonałej znajomości rzeki i obyczajów miejscowych lipieni.
Okres jesienny jest okazją do zmierzenia się z dorodnym lipieniem, wymaga jednak cierpliwości, sporego samozaparcia w przedzieraniu się przez gąszcz trzcinowisk oraz eksperymentowania z przynętami.
Choć najpiękniejszym przeżyciem podczas październikowych połowów jest kuszenie lipienia suchą muszką, jednak tu nie znajdziecie wielu miejsc do swobodnego operowania linka muchową i właściwego prezentowania suszu.
Brodzenie jest trudne, często niebezpieczne, zbiegające się jednocześnie w czasie z tarłem troci i obowiązkiem ochrony oraz poszanowana gniazd tarłowych na górnych odcinkach rzeki.
Jedynym ratunkiem i często możliwym rozwiązaniem, jest nimfa.


Nimfami, można tu łowić grubo, stosując przypony z żyłki 0,16. choć bywają dni gdy ryby zmuszają nas do wiązania zestawu na żyłkach 0,10.
W obu przypadka musimy jednak posiadać suto wypełnione pudełko muchowe, bo liczne podwodne zawady w szybkim tempie redukują jego zawartość.
Z tego powody rzadko wiążę skoczka, raczej w początkowym okresie jesiennego sezonu i bardziej po to, by szybciej przetestować gamę wzorów i kolorów.
W praktyce też znacznie więcej spotkań z dorodną rybą, miewam łowiąc na pojedyncze nimfy.

Jednak Reda ... jak to Reda i tu nie da Wam pola do swobodnej twórczości.
Co roku, jesienne kardynały obierają sobie swój kolor, rodzaj i wielkość nimfy.
Łowię tu od lat i jedno stwierdzić mogę, to co jest skuteczne dziś, za rok już nie będzie.
Bywały sezony na kolor różowych gaci, innym razem pomarańczowe kiełżyki, dwa sezony temu królował kiełżyk oliwkowy i popielaty, a obecnie brązka, zresztą jak kilka sezonów temu.
I tak na przemian, czasem jednak trzeba wymyślić coś ekstra, jak choćby fioletowy kołnierzyk.
U progu jesiennego sezonu zwykle nie wiemy co w lipieniowej głowie siedzi, co stanowi dodatkową trudność i kolejną zmienną w wędkarskim równaniu, po drugiej stronie którego, wynikiem jest … Kardynał
Mam okazję obserwować rzekę nieomalże przez okno, dowolnie wybrać dzień i porę wędkowania, co sprzyja raczej pewnemu spotkaniu choćby z jednym pięknym lipieniem.
Jednak, gdy nawet wtedy rzeka nie podaży, dzień taki uznaję za spełniony, bo możliwość spędzenia czasu nad tak urokliwymi brzegami jest wystarczającą nagrodą.
Zawsze jednak, gdy rzekę opuszczam wiem, że gdy powrócę czekać będą Kardynały


Niezwykle ciekawy opis topografii rzeki oraz potencjalnych miejscówek, proponuje witryna:


Typowy dla Redy zakręt, o 180 stopni
Poniżej urokliwe i nieco łatwiejsze odcinki rzeki



 a to już typowa Reda, widziana letnią porą, piękna i dzika, choć o brodzeniu w tym miejscu należy zapomnieć