Dolna Reda


Może takim widokiem powita Was poranek, na drodze dojazdowej do rzeki, w dniu rozpoczęcia sezonu trociowego,  choć w tym roku zanosi się na prawdziwie zimową scenerię.

Dolna Reda, zwana przeze mnie Starą Redą, określenie to powstało raczej na własny użytek.
Stara, bo niewiele tam się zmieniło a przynajmniej znacznie mniej, niż w jej środkowym, czy górnym biegu.
Tym, którzy w nadchodzącym sezonie, wybierają się po raz pierwszy na połów troci w Redzie, wypada nieco tą rzekę przybliżyć.
Zwykle miejscowi jak i przyjezdni stają przed dylematem, na jakim odcinku rozpocząć sezon i gdzie szukać szczęścia.
Zdania są podzielone, własne obserwacje a czasem teorie wskazują miejsca pobytu troci z początkiem stycznia, choć często wiara w szybkie spłynięcie troci w dól rzeki, powoduje wybór jej ostatniego odcinka,  szczególnie przez rasowych łowców troci, liczących na spotkanie z walecznym srebrniakiem.
W tym miejscu mam na myśli dziesięciokilometrowy fragment rzeki, rozpoczynający się poniżej jazu, widocznego z mostu na ul. Kazimierskiej w miejscowości Reda.
To kraina wszelkiej i wielkiej ryby, godnej naszych muchowych i spinningowych przynęt oraz godzin spędzonych pośród monotonnego krajobrazu.
Lipień  mniej licznie reprezentowany, natomiast spotkać tu można potokowca, sieję, okonia, ogromnego tęczaka morskiego jak i uciekiniera z hodowli oraz rzecz jasna łososia i troć, często okazałego srebrniaka.
Rzeka płynie tu leniwie, wąskim choć głębokim korytem, pośród pół, łąk i nieużytków.
Domostwa oddalone od jej brzegów, często widoczne dopiero horyzoncie, nie absorbują naszej uwagi, pozwalając cieszyć się widokiem porannych mgieł, wschodem słońca i przestrzenią.
Choć stanowi to o pewnej niewygodzie, powodowanej w wielu miejscach kiepskim dojazdem do rzeki, to  namiastka dzikiej przyrody, rekompensuje nam przyzwyczajenia mieszczuchów.
Tu sprawdzi się stare wędkarskie przysłowie ”Troć trzeba wychodzić”, bo spacerować jest gdzie zarówno w linii prostej od samochodu jak i brzegami dolnej Redy.
Jest kila łatwiejszych dojazdów do betonowych mostów, ale i tak warto ”chwycić języka” wśród miejscowych wędkarzy, by nie błądzić polnymi, nie zawsze w dobrym stanie drogami.
Panuje tam jednak zwykle spory tłok i sporo czasu zajmie Wam, rozprowadzenie się po rzece w poszukiwaniu wolego i spokojnego miejsca

Teraz pozostaje mi dodać kilka fotek obrazujących charakter rzeki tego odcinka oraz odesłać Was do pięknego i wyczerpującego temat, opisu Redy …