Dziś łowiłem nie tylko wędką



Dziś łowiłem nie tylko wędką, ale też aparatem fotograficznym. Ten drugi sposób okazał się bardziej skuteczny, by zaprezentować Wam kolejną rybę z Redy. Na sąsiednim stanowisku, skądinąd bardzo sympatyczny Kolega, posadził na kiju okazałego pstrąga tęczowego. Ryba uderzyła w wobler prawie pod nogami łowiącego, po czym zakotłowała się w płytkiej wodzie. Wędkarz nieco uspokoił jej harce, czekając na dogodny moment lądowania, po czy wprawnym ruchem podebrał pstrąga i wyniósł na brzeg. Pomiar wykazał 64 cm, choć z racji grubości, masy i krępej budowy, to naprawdę okazała zdobycz. Uścisk ręki, gratulacje i pamiątkowa fotka, dla Was oraz dla szczęśliwego łowcy, wysłana mailem. Dla mnie dzień bez sukcesów, nie licząc małego pstrąga potokowego, którego wizerunku nawet nie śmiem zamieścić obok tej pięknej ryby.
Bez sukcesów, nie znaczy bez emocji, gdyż możliwość obserwowania i kibicowania zmaganiom Kolegi, wystarczająco nagrodziły dzisiejszy wypad nad brzegi Redy. Rzeka nadal w swoim dotychczasowym nurcie, w niezamienionym poziomie i klarowności wody. Pośniegowa woda jeszcze nie ruszyła, mimo dziennej odwilży nocą jest mróz a solidnie zmrożony do tej pory śnieg powoli oddaje wodę do rzeki. Nieco pada deszcz i pewnie można się spodziewać łącznie z odwilżą zmiany stanu rzeki w najbliższych dniach, jednak póki nie ruszą wody dorzecza, warunki będą dobre do wędkowania. Jest ciekawie, chmury zaciemniają wodę i jeden z najbliższych dni zapewne będzie czasem powrotu nad brzegi Redy. Każdy wypad nad jej wody to potencjalna okazja spotkana dorodnej łososiowatej, każde podanie przynęty może przynieść zaskakujące wydarzenia, w rzece która niejednego potrafi zadziwić i zaskoczyć.