W rzecznym zwierciadle


Jest takie miejsce nad rzeką, do którego lubię przychodzić nie zawsze z wędką. Jest tam wszystko czym rzeka urzeka nas w swoim charakterze. Głęboki wlew otwiera zakole z podmytym brzegiem u podstawy którego, długa rynienka jest siedliskiem lipieni. Piaszczyste dno przechodzi w płytszą wodę o wartkim nurcie gdzie czasem przemknie pstrąg. Jest to tez miejsce postoju troci podczas jej wędrówki w górę rzeki, która często daje o sobie znać efektownym spławianiem. Przeciwległa linia brzegu to płycizna zwykle o klarownej wodzie, gdzie doskonale obserwować można życie najmniejszych mieszkańców rzeki. Porastająca brzegi roślinność daje schronienie licznym owadom a otwarta przestrzeń sprzyja podziwianiu wylotów jętki i chruścika. Widoczne w oddali lasy podkreślają charakter rzecznej doliny porośniętej łąkami przechodzącymi z czasem w typowe nadbrzeże szuwary. Dlaczego tak lubię to miejsce? ...  bo jak mało gdzie obserwować tam mogę zmiany jakimi rzeka ulega zgodnie z rytmem przyrody.




Od szarości wiosennego przednówka, przez soczystą zieleń wiosny i lata, do rudych kolorów jesieni aż do zimowej szaty. Patrzeć jak z każdym dniem zmieniają się barwy lasu i wody, budzą się do życia owady zmieniając swoją postać by wylecieć nad wody rzeki w godowym tańcu, by ostatecznie osiąść na jej wodach kończąc swój życiowy cykl. Wyznaczając nie tylko pory roku w niezmiennym porządku rzeczy, ale też nasze wędkarskie strategie, rodzaje much jakimi kusimy mieszkańców rzeki. Mogę na co dzień obserwować fragment rzeki, stały kadr w którym zmieniają się jedynie widoki malowane porami roku. To czas na refleksję, czy ten porządek rzeczy jest dany nam na zawsze i niezmienny. Nigdy tak nie było i nie będzie bo sama natura zastrzegła sobie prawo do zmian będących czynnikiem ewolucji, która stworzyła świat rzeki jakim dziś możemy się raczyć. Natura dopuszcza też zmiany liczące zaledwie tysiące lat, choć rewolucyjne w rozumieniu czasu geologicznego, choćby w postaci kształtowania północnych dolin rzecznych przez zlodowacenia a więc nadejście i cofanie się lodowca wyznaczane zmianami klimatycznymi. Jednak nigdy podczas miliardów lat ewolucji, obserwowalne zmiany nie były udziałem zaledwie kilku pokoleń istot zamieszkujących nasz świat wynikających z ich sposobu życia, tak jak ma to obecnie miejsce w przypadku człowieka. Zmian niestety degradujących nasze środowiska zarówno w znaczeniu fizycznym, chemicznym a w konsekwencji klimatycznym.

Nie jest to miejsce, by rozważać złożoność przyczyn, które się na to złożyły w skali globu, bo w ten sposób łatwo uchylić się od własnego w tym udziału i odpowiedzialności. Spójrzmy w mikroskali naszej rzeki, by zrozumieć jak te małe cegiełki zaniedbań, zaniechań czy odwrotnie premedytacji i wręcz ludzkiej głupoty, złożyły się na obraz obecnego rzecznego środowiska a w skali globalnej na daleko idące konsekwencje ekologiczne czy klimatyczne. Ktoś z mądrych uczonych powiedział kiedyś, że ruch skrzydła motyla w amazońskim lesie deszczowym ma wpływ na klimat Sahary, zatem nie trudno przewidzieć jak każda rzucona do wody puszka po piwie, foliowa torebka, pozostawione ba brzegu zwoje odciętej żyłki będące śmiertelną pułapką jak sidła dla ptaków i saków, z każdym dniem przekładają się na natychmiastową degradację środowiska. To nie ktoś anonimowy, gdzieś w bliżej niepisanym miejscu, ale to my wędkarze każdego pięknego dnia, dodajemy swój wkład w globalny proces. Jak niewiele czasu minęło by obrazki z naszych rzek w miejsce urokliwych widoków zamieniły się w odrażające scenki niesionych wodą śmieci, pośród których "pływają” chore od naszej głupoty ryby.


Dziś spoglądamy przez okno na śnieżną scenerie końca marca, dziwiąc się dlaczego przyroda nie chce obudzić się z zimowego snu, nie daje nam okazji do udziału w muchowym misterium. Bo nie ma już wiosny, przedwiośnia, łagodnego przejścia w lato. Wszystkie te pory, które od wieków wyznaczane rytmem przyrody stanowiły o naszych muchowych strategiach, dziś zamieniły się w nagły skok z zimy do lata. Nie ma wiosny, nie będzie owadów, nie będzie z czasem pstrągów i lipieni, których żywot nieodłącznie związany jest ich życiowym cyklem. Mleko się wylało i w związku z tym  nie tylko oczekuje się od nas. byśmy przykuli się łańcuchem do nadbrzeżnych drzew w proteście przeciw czyjejś głupocie, ale protest ten musimy kierować przede wszystkim przeciwko sobie. Jeśli jeszcze dziwi cię brak wiosennych scen nad twoją rzeką, przypomnij sobie co przez ostatnie lata pozostawiłeś w jej nurcie i nad jej brzegami ...