Kiedy chłopak marzył o tęczówce cz. 3



Nasza opowieść prowadzi nas w lata 90 – te ubiegłego wieku. Nawet z pobieżnej lektury poprzednich części odsłania się obraz Zatoki Gdańskiej i Puckiej a opisane wędkarskie zdarzenia stanowią jedynie tło prezentacji ichtiologicznej historii obu akwenów. Pierwotne bogactwo gatunków ryb, ich liczne populacje stopniowo zanikały, by dla niektórych z nich stać się ostatecznym cmentarzyskiem. Nastąpił koniec dla szczupaka, sandacza i okonia a liczebność węgorza spadła do katastrofalnej ilości. W ten sposób wody zatok pozbawione zostały naturalnych drapieżników dając pole do rozwoju i ekspansji gatunków bez znaczenia gospodarczego o co w naszym przypadku oznacza, również gatunków wędkarskich. Szczególnie boleśnie doświadczyła tego Zatoka Pucka zniszczona wieloletnim procesem zanieczyszczania ściekami z lądu, pozbawiona szybkiej wymiany wody z otwartym morzem, gdzie długotrwałe zaleganie chemicznych i biologicznych skażeń doprowadziło do jej całkowitej degradacji.

W tym okresie jakby mało było nieszczęść, doszło do nieoczekiwanego i daleko idącego w konsekwencjach pojawienia się ekspansywnego gatunku obcego w postaci Babki Byczej Neogobius melanostomus. Babka bycza Ryby przywleczone z południa Europy ze wskazaniem mórz Czarnego, Azowskiego i Kaspijskiego,  natychmiast znalazły dogodne warunki do rozwoju a natychmiastowy proces aklimatyzacji w wodach zatoki doprowadził w krótkim czasie do rozbudowy ogromnej populacji. Choć do dziś nie wskazano jednoznacznie sposobu jakim ten gatunek dostał się do naszych wód, to za najbardziej prawdopodobną przyczynę uznaje się ich obecność w wodzie zbiorników balastowych statków, które w tamtym okresie zawijały do portu w Gdyni. Mogła to być ikra, narybek a nawet dorosłe osobniki, jednak niezależnie to właśnie gdyński port był miejscem początku inwazji gatunku. Naturalnym siedliskiem Babki byczej są podwodne konstrukcje nabrzeży, zatopione głazy i betonowe wzmocnienia falochronów, których zakamarki, jamy i wszelkiego rodzaju dziury stanowią miejsca bytowania i żerowania. Niestety sieć podobnych konstrukcji ciągnie się wzdłuż całej linii brzegowej Zatoki Puckiej, co początkowo choć ograniczało siedlisko do powyższych, to niestety wyznaczyło ogromny, dogodny obszar do zasiedlenia.


Babka bycza, choć to nazwa przyjęta w Polsce już w okresie rozwoju gatunku w naszych wodach, w rzeczywistości jest Babką czarnopyską jak wynika z tłumaczenia nazwy łacińskiej Neogobius melanostomus. Jednak trudno się dziwić przyjętej nazwie bo gatunek ten osiąga nawet 25 cm i masę 350 g a jej charakterystyczna wielka, bycza głowa, dalej rozpowszechniła wizerunek ryby potocznie zwanej ”Byczkiem”. Jak widać to spora ryba i uwzględniając jej gwałtowny i niezmiernie liczny rozrost liczebności nie trudno domyślić się skutków dla gatunków rodzimych. Co gorsza jej zwyczaje siedliskowe również uległy zmianie, przez opuszczenie urządzeń portowych i zasiedlenie otwartych wód zatoki, przez adaptację do zakopywania się dnie na rozległych obszarach morskiego dna. Pozwoliło to na pokonanie wód Zatoki Puckiej nie tylko w wzdłuż linii brzegowej usianej niezliczonymi podwodnymi głazami, ale też przez otwarte jej wody. Jest to drapieżnik żywiący się organizmami dennymi jak krewetki czy małże a jego żarłoczność zmniejszyła bazę pokarmową do tego stopnia, że praktycznie wyparte zostały gatunki rodzime jak Węgorzyca, Węgorzyca oraz niewielkie w stosunku do Babki byczej, Babka czarnoplamka długość 4 cm, Babka piaskowa długość 4 cm, Babka mała 7 cm, Babka czarna - maks. długość 12cm. W tym miejscu należy podkreślić drugą a może podstawową bazę pokarmową, czyli ikra i narybek a to już krok do katastrofy pozostałych gatunków ryb tak znaczących dla nas pod względem wędkarskim. Odwracając ten proces należy zwrócić uwagę na skuteczną ochronę własnego wylęgu, przez opiekę Babki byczej nad własnym potomstwem. Początkowo ikrą opiekuje się samica, która nie tylko składa jaja w dobrze przygotowanym i chronionym gnieździe, ale dalszą opiekę nad wylęgiem przekazuje samcowi.

Boleśnie mogłem się o tym przekonać, gdy po kliku latach z przyjaciółmi powróciliśmy do połowów morskich z początkiem lat 90 – tych odwiedzając port w Władysławowie. Kuszeni wspomnieniem obfitości flądry, okonia, płoci, pstrąga tęczowego nasze przynęty powędrowały na piaszczyste dno z portowej główki i do wewnętrznych basenów w oczekiwaniu wymienionych gatunków. Jakie było nasze rozczarowanie, gdy po wielu godzinach wędkowania nie doczekaliśmy się nawet jednego brania. To była katastrofa, nie tylko w znaczeniu wędkarskim, ale dosłownie obnażony obraz rybnej pustyni. Chcą przekonać się o prawdziwości głoszonych od lat opowieści o dominacji babki byczej, wystarczyło przynęty skierować na dno w pobliże nabrzeża, by natychmiast na każdym zestawie meldowała się ryba tego gatunku. Były ich dziesiątki na zaledwie kilku metrach, gwałtownie połykających wszystko co nalazło się na haczyku. Nigdy wcześniej i później nie przeżyłem takiego wędkarskiego rozczarowania, zmuszony do zakończenia dnia łowiąc jedynie niezliczone ilości ”byczków”


Oczywiście ekspansja gatunku obcego nie była w tym okresie jedynym powodem katastrofalnego stanu łowisk Zatoki Puckiej, ale na tyle dotkliwym i zauważalnym, że doczekała się uwagi a wręcz znaczącego miejsca w projekcie ” Ryby dla Zatoki ” Ryby dla Zatoki
gdzie czytamy: ”W wyniku wieloletniej degradacji w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XX wieku, z połowów niemal całkowicie znikły, niegdyś ważne gospodarczo gatunki ryb, jak płoć, szczupak, sieja, a zasoby innych (okonia, sandacza) zostały silnie zredukowane. Z czasem połowy ryb słodkowodnych w Zatoce Puckiej niemal całkowicie straciły znaczenie gospodarcze, a rybacy zatokowi swój potencjał skierowali na gatunki morskie pozyskiwane w zewnętrznej części Zatoki i na otwartym morzu. Zanik ryb słodkowodnych w tym ważnych dla zachowania równowagi biologicznej drapieżników spowodował zmiany w strukturze ichtiofauny. Niszę uwolnioną przez pozbawione siedlisk, cenne gatunki ryb zajęły ryby ciernikowate, lepiej przystosowane do zmian środowiska Zatoki Puckiej. Zdegradowany akwen stał się także podatny na inwazję obcego gatunku ryby – babki byczej, który w ciągu kilkunastu lat, wraz z rybami cienikowatymi, zdominował przybrzeżną strefę Zatoki Puckiej. Obecnie ryby ciernikowate i babki bycze stanowią w strefie brzegowej ponad 99% biomasy ichtiofauny. Ich liczebność i równomierne rozmieszczenie, pozwalają na znaczną kontrolę nad zasobami innych ryb w tym młodocianych stadiów drapieżników, dla których później same mogłyby stanowić pokarm",.  ... c.d.n.