Ten (czak) co dał wczoraj nogę



Dziś od rana lało jak z cebra, w innych okolicznościach może by mnie to zmartwiło, ale dla rzeki zbawienie. Ochłodziło się znacznie i po ostatnich upałach, słupek termometru wskazywał zaledwie 15 st. C. To nie zachęca do opuszczenia zacisza domu, szczególnie że bliskość rzeki pozwala na wybór każdego, kolejnego dnia na wędkowanie. Choć wczorajsze nieudane spotkanie z tęczakiem nie dawało mi spokoju, jednak wszędobylskość tego gatunku nie gwarantowała kontaktu w tym samym miejscu. Mimo wszystko przeważyła urażona duma i chęć sprawdzenia w boju nimfowego wynalazku, którego skuteczność mogła udowodnić jedynie złowiona ryba. Cóż było czynić, wobec trwającej ulewy kurtka "Raptor" na grzbiet i nad wodę. 

Rzeka wyraźnie odżyła, nurt stał się żwawszy a chłód powietrza dawał wrażenie równie zimnej i natlenionej wody. Chwilę się zawahałem czy nie spróbować sił z lipieniami, ale w ostatnim czasie obficie mnie uraczyły licznymi  i okazałymi sztukami więc pozostawiając je na pewien czas w spokoju, wybrałem odcinek z tęczakami. Miejsce to samo, nimfa ta sama, choć zmieniłem nieco kaliber haczyka, z rozmiaru 10 na 6. Nieco przesadziłem i po dzisiejszych próbach w wodzie, optymalnym wydaje się być rozmiar 8. Nad wodą nimfy nie zwiążę zatem szóstka powędrowała do rzeki. Pierwsza godzina wędkowania nie przyniosła efektów i gdy byłem już gotów uznać wczorajszy kontakt z rybą za przypadek, szarpnięcie zestawu oznajmiło okazję spotkania. Tym razem pewne zacięcie, kilka chwil zapierania się pstrąga w nurcie i lądowanie 40 - staka. Nie mam pojęcia czy to ten wczorajszy, bo ów wydawał się znacznie większy, ale jak pisałem ta ryba która uciekła jest zawsze największa. Tak czy inaczej znalazłem ostateczne potwierdzenie łowności "opalizującej dupki", małą satysfakcję niekoniecznie z rozmiarów pstrąga, ale na pewno z pomysłu jak go złowić. Nieszczęśnik trafił na patelnię, czyniąc zadośćuczynienie rodzinie, która z dezaprobatą przyjmuje moje meldunki o rutynowo uwalnianych lipieniach. Jak przystało na rybę konsumpcyjną, na zdjęciach pojawia się nieco krwi, zatem osoby o słabych nerwach proszone są o opuszczenie pomieszczenia. 


Dla zainteresowanych zawartością rybich żołądków, ryba wypchana była po brzegi ślimakami z gatunku Błotniarka jajowata Radix balthica (Linnaeus, 1758), syn. Lymnaea peregra (O.F.Muller, 1774) Prawdopodobnie forma lagotis (Lymnaea peregra v. lagotis), Muszla o wysokości 15-25 mm i szerokości 10-20 mm. Typowa forma dla wód o wysokiej klasie czystości, najrzadziej spotykana. Poniżej egzemplarz wydobyty ze złowionej ryby.