"Nieskażone" populacje pstrągów potokowych.

W rozwinięciu tematu "W poszukiwaniu oryginalnych pstrągów potokowych", polecam rys historyczny autorstwa Roberta Kosteckiego , publikowany dzięki uprzejmości i za zgodą autora:

Jeszcze niedawno, tak zresztą jak wiele osób ze środowiska rybacko-wędkarskiego, podniecałem się myślą o istnieniu jakiś tajemnych rzeczek, w których od niepamiętnych czasów bytują "nieskażone" populacje pstrągów potokowych. Trzeba zacząć od tego, co oznacza termin "niepamiętne'. Czy są to na przykład czasy biblijne, czy 200 lat wstecz. W stosunku do wielu rzek mamy informacje źródłowe, że przed wiekami notowano w nich łososiowate, a także wiadomości, że niektóre z nich były dorybiane lub wręcz zarybiane. Jeżeli chodzi o region mi bliski, a mianowicie Pomorze Wschodnie, to powszechnie istniała tu świadomość, że silne populacje pstrągów zastane na tym obszarze po II Wojnie Światowej, to właśnie ryby przypisane poszczególnym dorzeczom i żyjące w nich od niepamiętnych czasów. Okazało się, że w tamtych czasach (dopóki w 50. latach XX nie rozpoczęto radosnej działalności zarybieniowej) można było mówić o populacji pstrąga potokowego ze zlewiska Morza Bałtyckiego (Pasłęka, Łyna, Węgorapa, Rominta, Czarna Hańcza). Na podstawie przejrzanych opracowań tematycznych, już w tej chwili mogę powiedzieć, że co najmniej od 70. lat XIX wieku prowadzono na terenie Prus Wschodnich produkcję materiału zarybieniowego pstrąga potokowego. Materiał pochodził z ikry inkubowanej w warunkach sztucznych, często w zaadoptowanych do tego celu pomieszczeniach młynów lub w wylęgarniach polowych. Wyhodowanymi w ten sposób pstrągami zarybiono wiele rzek i potoków, które często typowano pod zarybienia, więc być może na daną chwilę pstrągi potokowe w nich w ogóle nie występowały?! Manipulacje obszarowe były tylko tego typu, że np. w 1880 roku do Pasłęki wpuszczono pstrąga pochodzącego z wylęgarni w Królewcu. Narybek przewożono w kanach, często okładanych lodem i trocinami. Jeżeli dochodziło do udanej introdukcji, to jeszcze w najbliższych latach stawiano w danej rzeczce wylęgarnię polową, najczęściej ustawioną w korycie i opartą na sztucznym spiętrzeniu i wspomagano wodę wylęgiem, ale z ikry pozyskanej z tarlaków pochodzących wyłącznie z danego cieku. Chodziło, o uzyskanie, w jak najkrótszym czasie, silnej liczebnie populacji, która potem radziła sobie sama. Dopiero późniejsze czasy powojenne doprowadziły do wyeksploatowania siłami wędkarskimi i kłusowniczymi silnych populacji i trzeba było dorybiać, a przy niedostatecznym zapleczu wylęgarniczym, sprowadzano materiał zarybieniowy, skąd się dało.
Robert Kostecki