Choć Reda stara się zachować swój
naturalny charakter i panujące w niej obyczaje, z dnia na dzień
ulega postępującej degradacji. Kolejne, nowe osiedla wyrastają nad
jej wodami a dzikie brzegi zamieniają się w nadbrzeżne aleje
spacerowe. Wyrównana linia brzegowa wzmocniona faszyną, kołkami lub zwałami
nawiezionego piachu, zatraca charakter rybich miejscówek. Rzeka równa swój bieg rozlewając się szerzej, czyni wodę płytką o równym dnie, porastającym warkoczami roślinności. Mulisty charakter dna w takich miejscach, nie czyni rzeki ładnym dla oka a tym bardziej dla zmysłu powonienia.
Choć
miejscami rzeka jest nadal urokliwa, jednak coraz trudniej odnaleźć
w niej stanowiska troci, która stanowi teraz przedmiot pożądania
wielu odwiedzających jej wody wędkarzy. Większość napotkanych
spuszcza nos na kwintę, gdy po wielu godzinach czesania wody
wszelkimi przynętami, nie zaznaje nawet kontaktu z rybą, nie mówiąc
już o holu, czy lądowaniu. Utrzymujący się od tygodni niski stan
wody nie sprzyja migracji ”świeżej” troci z zatoki a te sztuki,
które do długiego czasu w rzece przebywają, jedynie efektownym
spławianiem manifestują swoją obecność. Głuche i ślepe na
wszelkie zaklęcia, przynęty i wędkarskie sposoby pozostają poza
zasięgiem spinningowych zestawów. Jedynie kolejne, małe,
żarłoczne szczupaki stanowią co jakiś czas przyłów, pośród
widoków nielicznych, stalowych grzbietów troci przewalających się
nad powierzchnią wody. Powoli wypada uznać lipiec za miesiąc
stracony, bo deszczu raczej nie będzie i w takich warunkach na
wielki trociowy sukces nie ma co liczyć. Niewielkim pocieszeniem jest utrzymujące się zachmurzenie, czyniące rzekę bardziej tajemniczą i może stanie się to okazją, by ktoś szczęścia dostąpił ...