Wieża Babel, na takie miano zasługuje
dziś rzeka Reda. Choć ryby głosu nie mają, jednak swą obecność
okazują na wiele sposobów, również wędkarskich. Wczorajszy
przyłów małego szczupaka stał się przyczynkiem do napisania tych
kilku słów o składzie gatunkowym rzeki. Choć ten ze zdjęcia to
młodziak, ale i on wykazał niezłą żarłoczność atakując sporą
przynętę trociową. Złowienie w Redzie okazów kilkukilogramowych
tego gatunku nie jest rzadkością, potwierdzoną zgłoszeniem tych
ryb na internetowych portalach. Jest zatem szczupak, który nie
stanowi niestety jedynego zagrożenia dla rodzimych populacji a
obecność innych gatunków czyni rzekę wielce daleką od
wyobrażenia krainy pstrąga i lipienia. Jak kiedyś pisałem jaz na
Redzie dzieli umownie rzekę na dwa odcinki i zwykle stanowi barierę
dla wielu ryb w drodze migracji. Czyniąc jej górny odcinek w
miarę czysty, w znaczeniu obecności obcych gatunków. Oczywiście
można tam spotkać palię, pstrąga źródlanego i tęczowego
również szczupaka, jednak w ilościach póki co nie zarażających
charakterowi krainy.
Inaczej wygląda odcinek dolny, który
stanowi istny tygiel gatunkowy zarówno ryb słodkowodnych,
słonowodnych i dwuśrodowiskowych. Wszystko za sprawą Zatoki
Puckiej, której wody słabo zasolone są środowiskiem życia ryb
charakterystycznych dla słodkowodnych wód stojących. Obok typowych
gatunków morskich spotkać tam można karasie japońskie, okonie i
leszcze. Te pierwsze rutynowo poławiane na zestawy gruntowe
nierzadko padają łupem wędkarzy w postaci okazów ponad
kilogramowych. Natomiast okoń i leszcz nie ogranicza swojego
zasiedlenia do wód zatoki, często wchodząc do Redy, osiągając
jej środkowy bieg. Już choćby z tego sezonu znane są przypadki
połowu obu gatunków na spinning, również leszczy o na przełomie
maja i czerwca na błystki obrotowe. Okoń praktycznie stale w rzece
przebywa i nierzadko miałem go na kiju podczas kuszenia pstrągów
czy troci.
Nawet flądra potrafi daleko zapuścić się w rzekę
stanowiąc przyłów łowiących na nimfę muszkarzy. Jest też
morska sieja, która na szczęście dla niej migruje w górę rzeki
wyłącznie w okresie tarła. Obecność troci i łososia jest sprawą
oczywistą, natomiast morski tęczak ma już swoją konkurencje w
postaci uciekinierów z hodowli. Do tych dołącza Palia okresowo
stanowiąc liczna populację. Jednak ze względu na jej niepohamowany
apetyt szybko znika z rzeki za sprawą wędkarzy. Części z tych
ryb oczywiście udaje się ominąć ”wędkarskie sidła” i
dorastają do sporych rozmiarów i jako ryby zdziczałe, dla których
jaz nie jest już barierą migrują dalej w górę. Przed laty miałem
okazje złowić w górnym odcinku okazałego Pstrąga źródlanego
(45 cm), rybę która stanowiła niegdyś obsadę zbiorników
hodowlanych. Było to w czasach gdy tuczarnie tęczaków trapiły
liczne choroby a źródlak stanowił alternatywę mimo zdecydowanie
mniejszych przyrostów.
W posumowaniu dolny odcinek Redy jest
obecnie krainą wszelkiej ryby z nieliczną populacją P&L. Do
historii rzeki należą czasy grubych lipieni zamieszkujących niegdyś
ten fragment rzeki a pstrąg potokowy trafia się coraz rzadziej i
coraz mniejszy. We władanie objęły ją inne gatunki i wędkarze zdziwieni, tym co na haczykach i kotwiczkach się
zawiesi. Jedno jest pewne, Reda potrafi nierzadko i niejednego
zaskoczyć nieoczekiwanym spotkaniem, na które zawsze musicie być
przygotowani.