Jest taka opowieść, Kaszubi to ci Górale co się nie załapali na statek do Ameryki ...
jednak dziś nie o tym.
Miejscowi łowcy troci od
dawna mają ustalone strategie, rozpoznane miejscówki, starannie
dobrane przynęty. To efekt lat doświadczeń własnych, czasem
podpatrywania kolegów doskonale znających łowisko lub podpowiedzi
płynących z rozmów w miejscowych sklepach wędkarskich. Gorzej mają przyjezdni,
szczególnie dla których wyprawa na pomorskie trocie jest tą jedyną
w roku, w pełni emocjonalną wizytą nad brzegami rzek trociowych.
Bywa, że w wyborze przynęt skazani są wyłącznie na własną
intuicję lub reklamowe hasła sklepów internetowych, z których
płynie jedynie słuszna informacja, że każdy wobler jest
doskonały. Zatem wszystko, co ma ster głębokości i rozmiar 6 - 9
cm jest killerem a co za tym idzie, towarem godnym umieszczenia w
koszyku zakupów.
Trudno dziwić się nabywcom ulegającym tej
magii, bo wizja styczniowego srebrniaka na kiju bywa silniejsza od
chłodnego oka. Uwzględniając cenę jednostkową woblerów 15 - 20
zł oraz pochopny ich wybór, możecie stanąć nad brzegiem pomorskiej
rzeki z pokaźną porcją bezużytecznych przynęt, na które
wydaliście niemałą kasę. Dodając do tego spory koszt dojazdu
i nierzadko wredną pogodę jaką zastaniecie w styczniowe dni, brak
kontaktu z rybą dla wielu będzie sporym rozczarowaniem. Dokładając
do tego zmęczenie pobytem i perspektywę długiego powrotu o kiju, uznacie wyprawę choćby podświadomie za porażkę. Oczywiście dla
wielu z was sam pobyt nad rzeką Pomorza będzie zadośćuczynieniem za dni spędzone pod okiem upierdliwego szefa. Raczenie się zimowym
krajobrazem rzeki lub pobytem w grupie dawno niewidzianych
przyjaciół będzie wartością nadrzędną. Gorzej gdy udajemy się
w grupie znajomych, bo widywałem już ekipy wędkarzy, którzy
opuszczając samochody o świcie na parkingu rozchodzili się po
rzece w atmosferze, nazwijmy to, konfliktu. Bywało, że z lekkim
bełkotem wprost proporcjonalnym do ilości wypadających za nimi
puszek po piwie lub flaszek po wódzie. Mając na uwadze takie i
podobne zdarzenia, a przecież to samo życie, zadbajcie by dla was ten
dzień był wyjątkowy i to z innego powodu.
Co zrobić by tak się stało? Trzeba dać sobie i troci szansę na kontakt a może udane lądowanie okazałego srebrniaka. Jak? ... wybierając woblery, które w pierwszych tygodniach sezonu są zawsze skuteczne,pewne i sprawdzone.
Co zrobić by tak się stało? Trzeba dać sobie i troci szansę na kontakt a może udane lądowanie okazałego srebrniaka. Jak? ... wybierając woblery, które w pierwszych tygodniach sezonu są zawsze skuteczne,pewne i sprawdzone.
Szanując zdanie innych
Kolegów oraz ich preferencje, zdam się jednak na własne
doświadczenia i wybór woblerów ”Góral”, gdańskiego producenta Jacka Kubickiego. Może też tak macie,
bo ja lubię łowić na przynęty, którym ufam. To przekonanie
pozwala mi się skupić na sposobie prowadzenia woblera wynikającego
ze znajomości jego możliwości, pracy w wodzie, głębokości
schodzenia w miejsce gorączkowych eksperymentów z przynętami cud.
Przewidywalność zachowania pozostawia pole do obserwacji rzeki,
wyboru miejscówki i sposobu jej penetracji. Górale doskonale
spełniają te warunki będąc jednymi z najbardziej skutecznych
woblerów w całym sezonie trociowym. Pozostaje oczywiście wybór
kolorystyki zależnie od pory roku, jednak powszechnie jest wiadomo,
że kolory jaskrawe preferowane są w zimowych miesiącach.
Nie jest
to regułą, bo przypadki połowu srebrniaka na woblery w kolorach
naturalnych imitujących lokalne ryby nie są odosobnione zimą. W
przypadku Górali to nie kłopot, bo producent oferuje ogromną gamę
ubarwień na każdą okazję i zmienne nastroje troci. Woblery Góral strona producenta
Jednak kluczem
do sukcesu jest łowność Górali wynikająca z kształtu woblera,
agresywnej pracy w wodzie i ”dzielności”, coś na podobieństwo
morskiej dzielności jednostek pływających. To przynęty bardzo
trwałe i niezmiernie rzadko ulegają destrukcji w postaci wyłamania
steru na podwodnych zaczepach. Również starannie ustawiony
fabrycznie ster głębokości praktycznie nie wymaga poprawek nad
rzeką, przez doginanie uchwytu agrafki. Woblery produkowane są w
kilku rozmiarach mówiąc o połowach troci, dla Redy preferowany 6,5
cm, dla pozostałych rzek nieco większe.
Jedynym znanym mi
mankamentem woblerów Góral, jest ich ograniczona dostępność,
szczególnie u progu sezonu, gdy pustoszone są pudła z przynętami w
wędkarskich sklepach Pomorza. Warto zatem zawczasu rozejrzeć się
za ofertą Górali a z tym jest mały kłopot. Na aukcjach Allegro, jak
i w wielu internetowych sklepach, trudno je uświadczyć. Pozostaje
zatem pomoc miejscowych kolegów, którzy zaopatrzą się również
i dla was w sklepach stacjonarnych na wybrzeżu. Można też
skorzystać z oferty internetowej Witka Polakowskiego z Wejherowa i
jego propozycji sklepu RED
Jednym słowem, wybierając
się na pomorskie trocie lub morskie tęczaki, nie ruszam się bez
woblerów Góral a pokładana w nich wiara zwykle owocuje kontaktem z
piękną rybą.