Czarno - biały weekend


Właściwie już drugi dzień weekendu drapię się po głowie czy zajrzeć nad rzekę z wędką lub aparatem fotograficznym. Spoglądając przez okno widać tylko szaro - bura scenerię ciepłego grudnia, która nijak się ma do zwyczajowych widoków śnieżnych czap. Choć zwykle sezon połowu lipienia kończę z ostatnim dniem listopada, to wędka muchowa wciąż gotowa na stojaku kusi. Pewnie niejeden okazały kardynał dałby się jeszcze namówić, jednak jego widok przy lądowaniu będzie zaledwie namiastką jesiennych barw. Radość z tego niewielka a przenikliwy, mokry wiatr z takim samym skutkiem zapewni udany połów kataru.

Dla obiektywu trudno wyszukać motyw, światło, zdarzenie, które nie tylko da odrobinę satysfakcji autorowi, ale też dla czytelnika będzie ciekawym dla oka. Tak jest, jeśli otaczający nas świat w takie dni jak obecnie potraktujemy zwyczajowo, fotografią barwną. Teraz kolory są namiastką nie tak dawnych barw jesieni i raczej sprawią nasze zdjęcie banalnym, w miejsce ciekawej opowieści. W takich chwilach otwiera się pole dla fotografii czarno-białej, tak zapomnianej w świecie myślących za nas elektronicznych cudeniek. Piszę z lekką nutką nostalgii, bo sam zbyt często ulegam pokusie koloru, podobnie jak wielu Kolegów uwieczniających wędkarstwo i przyrodę. W galeriach autorskich a co gorsza pośród zdjęć konkursowych ze świecą szukać monochromatycznych obrazów. Jakoś w obawie przed niezrozumieniem zawartego tak przekazu, lub zagubienia pośród emanujących, jaskrawych barw.


Na zakończenie wypada ten niezbyt złożony wywód jakoś podsumować. Może jednym słowem - spróbujcie. Potraktowany motyw jedynie czarno - białym odcieniem i tonacją półcieni, może zapewni Wam godne miejsce w fotograficznym konkursie lub nastrojową pamiątkę przygody nad wodą.