Selekcja


W odpowiedzi na informację o sandaczu w Redzie, jeden z Kolegów na FFF tak skomentował sprawę -" Arturze, Sandacze były stwierdzane w badaniach dotyczących ichtiofauny rzeki Redy już dawno temu, wiec ich obecność w rzece nie jest żadną sensacją. Biorąc pod uwagę iż występują zarówno w j. Orle jak i w Zatoce Gdańskiej uznać je można za naturalny składnik ichtiofauny tej rzeki, który nie powinien być traktowany za "zagrożenie" dla narybku łososiowatych lecz narzędzie selekcji naturalnej. Może bolenie w Redzie też Ci przeszkadzają? 

Kłopot tylko w tym, ze w Redzie pozostały już tylko narzędzia selekcji naturalnej. Teraz selekcjonują się nawzajem po skonsumowaniu 15 tysięcy sztuk narybku lipienia, który zgodnie z wizją Okręgu Gdańsk służy jedynie za karmę dla powyższych. Pewnie w tym szaleństwie jest metoda. Za lat kilka przemianuje się rzekę na wodę nizinną, dopuści glizdę, gruntówkę i spławik. Dopchnie się kolanem nieco karpia, te kilka dni przeżyje przecież, zanim stawią się zawodnicy. Najlepiej tuż przed świętami, to i okoliczna ludność skorzysta w miejsce zakupów w Tesco. ZO Gdańsk odniesie w ten sposób wielki sukces w walce z kłusownictwem łososiowatych, bo specjaliści o takowych jako naturalne narzędzie selekcji również ulegną selekcji. Oczywiście wędkarze poddani zostaną podobnej procedurze do chwili gdy "Ostatni gasi światło". Zmniejszą się wpływy do okręgowej kasy, ale to bez znaczenie bo na diety działaczy i produkcje odznaczeń i tak wystarczy. Chwilowo rzeczkę przemianuje się na trasę kajakową, ale też nie na długo, bo jak tu płynąć przez liczne progi Małych elektrowni wodnych. Rozświetlą się okoliczne domostwa tanią energią, bo zabijanie rzeki nic nie kosztuje. Może taki kabelek trzeba wetknąć gdzie trzeba zawczasu, by zapaliła się żarówka w niejednej głowie. To nie jest skomplikowany proces. Energia elektryczna pobudza szare komórki, wystarczą dwie. Może będą się szukać nieco dłużej, ale jak już się zderzą to powstanie myśl.

Muszę teraz publicznie przyznać, ze pisząc te wszystkie kalumnie przez ostatnie lata pod adresem Zarządu Okręgowego Gdańsk, bardzo się myliłem. Zarzut braku "Planu dla Redy" okazał się bezpodstawny. Jest plan i jasna wizja działaczy - zabić rzekę. Rozwiązanie, proste, tanie i skuteczne i nareszcie wszyscy entuzjaści łososiowatych przestana zawracać dupę.

Kolega pisze tak: "Sandacze były stwierdzane w badaniach dotyczących ichtiofauny rzeki Redy już dawno temu, wiec ich obecność w rzece nie jest żadną sensacją". A ja odpowiem w ten sposób: Dziś sensacją jest złowienie w Redzie pstrąga potokowego, lipienia i troci. Patrzeć daleko nie trzeba, wystarczy jeden wpis niżej by widzieć niemałą grupkę wędkarzy stojących nad brzegiem Redy w szoku pourazowym. Tylko niech Wam się nie wkradnie pokrętna myśl, że winne temu sandacze ...

Szkoda tylko, że selekcja naturalna w pojęciu Darwinowskim, w przypadku działaczy i decydentów to bardzo długi proces i nieprędko doczekamy jej ewolucyjnych skutków. Póki co funkcjonuje dobór naturalny, czyli Ty "Kaziu" zostaniesz Prezesem. No cóż, gatunek ludzki na wszelki wypadek wymyślił rewolucję.