Towarzyskie zawody "Herbatka Redy 2014"


Zajeżdżam ja sobie nad rzekę a tam tłum wędkarzy faluje na parkingu. Pierwsza, pokrętna myśl - ruszyła ryba w Redzie. Potem a kuku, zawody. Leżący u nóg zebranych tęczowy pstrąg okryty gustownym, celofanowym kirem stanowił jedyne trofeum Towarzyskich zawodów Troć Redy 2014. Tak do końca nie ustaliłem czy został złowiony, znaleziony czy padł na zawał lub ze śmiechu na widok ponad dwudziestu chłopa uganiających się po dolnej Redzie. Może został pozyskany łącznie z folią, o którą nie trudno na brzegach i w rzecznej toni. Tak czy inaczej, ani ja ani zapewne uczestnicy zwodów nie pamiętają tak marnych wyników na otwarciu sezonu. Po części można przypisać to ciepłej pogodzie i niskiemu stanowi rzeki, ale czy tylko? Czy powoli nie kłaniają się skutki gospodarki trociowej na wodach PZW. UDN, kłusownictwo, brak ochrony wód, wysokie limity dzienne, sieci rybackie w ujściach rzek, dewastacja i udrażnianie rzek. Wszystkie te czynniki w równym stopniu dotyczą Redy, nie mniej niż innych rzek Pomorza. Jeśli tak dalej pójdzie kolejne zawdy odbędą się po hasłem "Herbatka Redy 2015". Jako, że gorących napojów nie brakło w przyszłym sezonie nad Redę wystarczy zabrać kubki zamiast spinningów. 

Jako PZW jesteśmy lobby karpiowo - karasiowym i raczej nazwa szacownej organizacji winna brzmieć Polski Związek Wód Stojących. Łososiowate to kula u nogi działaczy i jak żaba, którą przełykają póki generuje składki. Od lat nie potrafię pozbyć się wrażenia, że nikt w Okręgu Gdańsk nie ma pojęcia, woli i pomysłu jak przywrócić świetność Redy a wędkarstwo na jej wodach uczynić nowoczesnym, efektywnym i efektownym.