Tytułem krótkiego wstępu. Na strony
mojej witryny zaprosiłem z nieukrywaną przyjemnością Macieja
Gałgańskiego, który w cyklu artykułów podzieli się z Wami
swoimi doświadczeniami.
Maciej oddaję ci głos ...
Witam czytelników "W krainie pstrąga i lipienia". W tym krótkim, 3-częściowym
periodyku chciałbym pozwolić Wam zajrzeć w moje ulubione pudełka
z muchami. W tej części opiszę ich zawartość w kontekście
metody dalekiej nimfy. Nawet gdy nastawiam się na połów wyłącznie
na suchą to i tak pudełko z nimfami mam zawsze ze sobą. Tak na
wszelki wypadek a jego brak powoduje pewnego rodzaju dyskomfort
psychiczny. Chciałbym tutaj od razu nadmienić, iż moją ulubioną
metodą jest daleka nimfa rzucana pod kątem 45 stopni pod prąd. Ten
sposób łowienia lubię bardzo. Często łowię w ten sposób na
upatrzonego co szczerze dostarcza mi większych emocji niż łowienie
na suchą muchę. Nigdy nie zapomnę pięknego kardynała z Sanu,
którego skuszenie do brania wymagało przewiązania chyba całego pudełka much. Dokładnie widziałem jak napływa moja nimfka na
stanowisko lipienia, po czym ten gwałtownym skokiem w bok otworzył
biały pysk co było sygnałem do delikatnego zacięcia.
Wracając jednak do tematu głównego,
czyli pudełka z nimfami chciałbym od razu zaznaczyć, że moje
pudełko zostało skompletowane właśnie do łowienia metodą
dalszej nimfy. Podstawowy podział opiera się na wadze nimf. A więc
dzielę nimfy według wagi na: lekkie -bez obciążenia swobodnie
dryfujące, na wolno tonące - z mosiężną lub wolframową główką
ale bez lamety na tułowiu oraz na szybko tonące - czyli główka
wolframowa lub mosiężna z hakiem owiniętym lametą z ołowiu z
reguły o smukłym, stożkowym tułowiu. Rozróżniam jeszcze czwarty
stopień tonięcia, to tak zwana cegła, jednak świadomie pominę
jej budowę, gdyż bardzo rzadko znajduje ona zastosowanie w metodzie
dalszej nimfy.
W pierwszych dwóch rzędach
prezentowanego na zdjęciu pudełka, znajdziecie skórzaki oraz
kiełże, które zaliczam do pierwszej grupy nimf. Są lekkie i
doskonale utrzymują się w toni, świetnie nadają się do
penetrowania rozległych, równych lipieniowych płani. Zawieszając
się w toni, umożliwiają długi dryf. Ma to ogromne znaczenie
zarówno w miejscach gdzie ryb jest mało i musimy ich szukać jak
również na tzw. OS-ach gdzie szukamy ryb aktywnie żerujących.
Łowiąc lekkimi nimfami można sobie pozwolić na prawdziwie dalekie
rzuty. Rzucamy przed siebie lub pod kątem 45 stopni w górę,
starając się aby nimfy przepłynęły nie daleko od naszego
stanowiska. Ważne aby cały czas wybierać z odpowiednią prędkością
sznur, który nie może być napięty, powinien mieć trochę luzu
tak aby nie zakłócał naturalnego dryfu nimf ale jednocześnie mieć
możliwość szybkiego zacięcia.
Oprócz poprawnej techniki prowadzenia
bardzo istotnym elementem, który determinuje tak naprawdę długość
rzutu jest możliwość rozprostowania przyponu w końcowej fazie
rzutu. Dlatego oprócz odpowiedniego sznura warto jest stosować
przypon koniczny. Ma to ogromne znacznie, gdyż nierozprostowany
przypon spowoduje, że nie będziemy w stanie zauważyć brania. Gdy
łowimy daleko pod prąd bardzo często zmuszeni jesteśmy poprawiać
linkę. Nad rzucanie linki jest ogromnie ważne ponieważ zapobiega
ciągnięciu przez sznur zestawu, które powoduje, że nasze nimfy
zachowują się w sposób nienaturalny. W tym momencie nieocenioną
przysługę daje odpowiedni sznur. Ja używam EGO NYMPH MASTER, który
został de facto stworzony do takiego łowienia. Dzięki długiej,
odpowiednio wyprofilowanej głowicy sznur bardzo łatwo i przyjemnie
się nad rzuca, nawet gdy mamy wysnute kilkanaście metrów.
Nieoceniona jest również pomarańczowa końcówka, którą
doskonale widzimy zarówno podczas ostrego słońca jak i w trakcie
kiepskich warunków oświetleniowych. Ego Nymph Master
Wracając jednak do mojego ulubionego
pudełka z nimfami to przyglądając się uważnie zobaczycie również
cięższe nimfy z większymi główkami. Takie nimfy można również
spowolnić, dając im dodatkowy kołnierz lub nawijając odpowiedni
tułów. Są takie momenty, szczególnie na Pomorzu gdzie lipienie
lubią łakome kąski i często siadają na duże muchy prowadzące.
Kończąc, chciałem jeszcze wspomnieć o kolorystyce i imitacjach.
Stara zasada mówi, że muchę wiążemy dopiero nad wodą i jest w
niej dużo prawdy. Najlepiej jeszcze, przed zawiązaniem muchy wejść
do wody i dokonać przeglądu dryfującej palety owadów oraz
podnieść kamień i zobaczyć, które owady najbardziej energicznie
się ruszają

Tekst i zdjęcia: Maciej Gałgański