Gdy rzeczka płynie z wolna


Ostatnie dni spędziłem przy imadełku w poszukiwaniu efektu "robaczywości" nimf. Właściwie z braku odpowiednich materiałów powstało kilka substytutów, których przydatność miało potwierdzić dzisiejsze lipieniowanie nad Redą. Namotałem zielonkawe wersje fluo, również klasyczne cieliste barwy domkowego chruścika, brązowe i żółte. Jednak wspólną ich cechą było położenie dubbingu na zewnątrz wymodelowanej segmentacji z folii śniadaniowej oraz wszystkiego co dało się ściągnąć z zawartości lodówki. Obok skórek z kiełbasy, parówek i innego garmażu, niezłym podkładem okazał się również z klasyczny Mylar Tinsel. Dla pewności na koniec przewijka z żyłki i pudełko muchowe wypełnione na potrzeby jednego dnia wędkowania. 

Wybór miejsca padł na odcinek no-kill, może z racji jeszcze dostępności z wody (zakaz brodzenia od 1 października) a po części z większej populacji lipienia na tym fragmencie rzeki. Do testów nimfowych wynalazków wydawał się odpowiedni, jednak Reda poniżej mostu przypomina dziś kanał. Niski stan wody odsłania muliste brzegi a zastoiny i powolny nurt brunatnej wody jakoś nie zachęcają do połowu. Na siłę przeszedłem pierwszą prostkę i oprócz tytułowego zdjęcia niewiele mogło ucieszyć oczy wędkarza.


Segmentacja z Mylar Tinsel, podkład nić fluo



Segmentacja z folii spożywczej.

Wróciłem do swoich starych sprawdzonych miejscówek środkowego odcinka Redy. Dawno tam nie byłem a mimo to liczyłem, że zastanę te miejsca w scenerii nieco bardziej jesiennej. Nic podobnego, lato w pełni, kajaki jak zwykle płyną przodem, tyłem i bokiem. Romantyczny stukot wioseł o burty i marynarskie komendy o k ... wa, dopełniają niedzielny klimat wędkowania. W miejscu połowu mojego największego lipienia z Redy - 49 cm, pływa sobie teraz wydra, nie wiele robiąc sobie z mej obecności. Jak to z testami nowych much bywa na skoczku powiewały sprawdzone weteranki, kiełżyki i brązki i tyle mojego a z każdą kolejną rynienką ubywała tylko ilość nimf z muchowego pudełka.  Rwane na zassanych w dnie strych szmatach, garnkach i fragmentach sprzętu AGD, który zastąpił miejsce lipieni. Pierwszym chętnym okazał się spory ale pstrąg potokowy, który docenił walory chruścika a'la spożywcza folia. Tylko tyle i aż tyle. 




Tułów nić żółta, na to dubbing z zająca, przwijka żyłka, kołnierzyk - zając

The winner is ... widoczna powyżej nimfa, na którą skusił się wreszcie lipień. Kiedy kolejna armada kajaków zmierzała nieuchronnie kierując swe dzioby w środkową część moich pleców, nadszedł czas zakończyć tą nierówną walkę. Dla spokojności jeszcze rzut oka na owoce lasu i przyszło wrócić do domu, do imadełka z nadzieją, że pewnego pięknego dnia zastanę rzekę, jaką pamiętam z przed lat.