Letnia jesień nad Łebą


Ryby w rzece są. Raz łowi się więcej, raz mniej a prezentowanie ich wizerunków, o ile nie są to wyjątkowe okazy staje się monotonne.  Dzisiejsze wędkowanie nagrodziło lipieniami, jednak w szczycie sezonu nie budzą już takich emocji. Niekoniecznie muszą być ukoronowaniem wyprawy, bo sama rzeka z nawiązką nagradza odwiedzających ją gości. Dzień wyjątkowo piękny, bezwietrzny i ciepły i ta własnie nietypowa jak na październik temperatura czyni przyrodę odmienną niż zwykle. Wystarczy tylko się rozejrzeć, by dostrzec te anomalia w życiu rzeki i jej otoczenia. Choć nie tylko, bo jeśli uda nam się ostudzić wędkarskie emocje, zobaczyć możemy to wszystko co w pośpiechu zwykle umyka naszej uwadze. Poziom wody jest niski a to również za sprawą długiego i suchego lata i jesieni. Teraz nawet obfite opady, na które zwykle Łeba dość szybko reaguje, nie są wstanie zmienić jej stanu. Niedobór wód gruntowych pochłania wszystko, niewiele oddając rzece. 



Fot. Jakub Jakubowski, pozostałe zdjęcia autora

Jednak by zaspokoić muchową ciekawość, popielatki wylatuje jak na lekarstwo i takie też są reakcje lipieni. Zbierają z rzadka a częściej można je spotkać żerujące w ten sposób na zastoinach, na wstecznym lub powolnym nurcie, gdzie dłużej owady zalegają na wodzie. Widać ryby robiąc bilans energetyczny nie uwijają się jak w ukropie za nielicznymi jęteczkami. Żerują na tłustych kąskach w strefie przydennej więc nimfa bywa bardziej skuteczna. Nie są wybredne i praktycznie wszystkie wzory skuteczne na innych rzekach sprawdzały się dziś na Łebie.



Żaba trawna Rana temporaria,  jej ubarwienie to obraz spóźnionej jesieni. Rzadko o tej porze roku można obserwować tak intensywne kolory. To wyraz pełnej aktywności, dalekiej od typowych, październikowych zachowań. Szczególnie bardzo ciepłe noce oraz nienotowane jeszcze przygruntowe przymrozki, czynią płaza ruchliwym, nieomal jak latem. 



Nad Łebą trwają intensywne zabiegi rekultywacyjne nad przywróceniem pierwotnego stanu rzeki. Uzbrojone po zęby zastępy robotników tną drzewa, zwalając je do wody tworzą stanowiska dla ryb. Pracom przyglądają się nie tylko zaniepokojeni kajakarze, ale też czujne oko żaby.






Nad brzegami Łeby zagościły Astry (Marcinki), wielkie kępy kolorowych, późnojesiennych kwiatów zdobią pożółkłe już trzcinowiska i połacie traw na nieużytkach. Nie jest to gatunek botaniczny ale ogrodowy mieszaniec, który odnalazł stanowisko w pobliżu rzeki.




Niezbyt udany tegoroczny sezon grzybowy w północnych lasach już się kończy. Jednak nadal można spotkać - Maślanka wiązkowa Hypholoma fasciculare. Widok sporych kępek tych grzybów może skłaniać do zbyt pochopnych decyzji nadrobienia zawartości domowych zapasów. Podobna do popularnej i jadalnej Opieńki miodowej Armillaria mellea (P. Kumm.1871), stać się może powodem rodzinnej tragedii. To gatunek bardzo trujący. Może zatem warto się przyjrzeć tym grzybkom, zapamiętać ich wizerunek i w odpowiedniej chwili zapalić w głowie czerwone światło.



Na okolicznych polach spotkać możemy unijną rasę bydła domowego - krowę Gender.

Spoglądając na krajobraz poniżej mamy wrażenie początku września. Drzewa nadal w letniej szacie, dopiero i nieśmiało korony dębów, buków i grabów na okalających wzgórzach zmieniają barwy. Od lat z utęsknieniem czekam na złoty październik, w tym roku jest zielony. Wiele zmienią pierwsze przymrozki, zarówno w krajobrazie, podobnie w zachowaniu owadów i ryb. Jeśli nadejdą stopniowo, przyjdzie czas na suchą muchę i podziwianie barw jesieni. Gorzej gdy nagle letnia jesień gwałtownie zamieni się w zimę.