Nimfa czy dzieło sztuki ...?


Nimfa czy dzieło sztuki ...?.  Z pewnością  dzieło rąk, które posiadły sztukę wiązania widelnic. W ostatnich dniach trafiła w moje ręce kolejna porcja nimf autorstwa Kazimierza Żertki. To typowe muchy użytkowe z myślą o połowach srebrniaków troci i pstrągów tęczowych, również tych morskich. Zaprojektowane i wykonane pod konkretną rzekę, w tym wypadku Redę. Zarówno co do wielkości i dociążenia z uwzględnieniem uciągu wody,  ale też kolorystycznie. To muchy na zimę i wczesną wiosnę w prowokujących kolorach, które przyniosły autorowi  wędkarski sukces na innych rzekach naszego kraju.

Jak większość z Was zapewne wie, nie ma muchy uniwersalnej. Bywają wzory łowne w danym okresie lub na konkretnej wodzie. Jest jednak inna cecha, która również nie mieści się w kryterium - uniwersalna a mam na myśli wagę nimfy. Szczególnie tak dużych jak prezentowane widelnice. Ich skuteczność w ogromnej mierze wynika z pracy w wodzie a to już efekt właściwej wagi odpowiedniej do głębokości i uciągu wody. Napisałem odpowiedniej, bo trudno w tym miejscu podać gotową receptę wyrażoną w gramach. Warto zatem w muchowym pudełku mieć choć podstawowy przegląd widelnic o różnej gramaturze i na drodze prób dobierać tą odpowiednią. Piszę to dziękując Kazikowi za cenny dar, szczególnie że wzbogaca moją paletę możliwości nie tylko kolorystyką ale też wielkością i wagą tych pięknych nimf. Doceniam też wkład pracy w wykonanie każdego egzemplarza ... i zastanawiam się nad moją miną, jak jedna z nich zostanie na podwodnej zawadzie.