Trociowych chwil nad Radunią c.d. „TROĆ TOMKA”




Trociowych chwil nad Radunią c.d. „TROĆ TOMKA”
Nieco wspomnień ...
Tekst i zdjęcia Jerzy Chmielewski

Mimom tego, że Radunia w 2007 r została bardzo ciężko okaleczona przez (delikatnie mówiąc) ludzką głupotę, gdy spłynęła tonami śniętych ryb, odrodziła się i odradza by dawać wiele radości, tym którzy kochają tę pomorską „księżniczkę”. Dbajmy o nią i jej zdrowie oraz ciągi tarłowe troci.

Z historii rzeki:
"Gdańsk, sierpień 2007 r. KOMUNIKAT  NR  4/07
Zarząd Okręgu PZW w Gdańsku informuje:

W dniu 27 maja 2007 r. w rzece Raduni w miejscowości Straszyn, miała miejsce katastrofa ekologiczna. Masowe śnięcie ryb objęło końcowy, 22-kilometrowy odcinek rzeki, od piętrzenia w miejscowości Straszyn do ujścia do Motławy. Zebrano i poddano utylizacji 9,8 ton ryb. Według szacunków wyginęło do 15 ton ryb. Zginęły ryby, których odtworzenie będzie wymagać 4 do 6 lat racjonalnej gospodarki a węgorza nawet 20 lat.

Z wyceny Pana prof. Jana A.Szczerbowskiego z Instytutu Rybactwa Śródlądowego w Olsztynie wynika, że straty PZW, jako rybackiego użytkownika wody spowodowane zanieczyszczeniem rzeki i kanału Raduni oraz koszty związane z jej zarybieniem stanowią kwotę 70.200,93 zł. Dodatkowo Okręg poniósł koszty związane ze zbiorem i utylizacją ryb oraz wykonaniem ekspertyzy. Łączne koszty wynoszą 89.148,35 zł. " Żródło: Zarząd Okręgu PZW w Gdańsku




Już w 2012 roku chwile radości doświadczył Tomek który przed wyjściem tego poranka nad rzekę ukręcił specjalną muszkę i udało się … nie była to zbyt duża rybka, kelcik miał 58 cm. Wrócił oczywiście do wody aby w następnych latach mógł przypłynąć w te strony i dać radość komuś innemu, a może znów trafi na Tomka Jak widać nie tylko osławione woblery, blaszki, gumki ale również muszki są skuteczne na raduńskie skarby.


Choć nie unikam spinningu to jednak „muszkarstwo” jest dla mnie najbardziej finezyjną formą wędkowania. Póki co moje trocie z Raduni złapałem na razie tylko obiektywem, mam nadzieję że taka chwila kiedyś nadejdzie i poczuję to „żywe srebro” na muchowym kijku. Pstrągi potokowe owszem były, ale tym innym razem.

Z muchowym pozdrowieniem
Jerzy Chmielewski