We własnym sumieniu ...


Trudno jest dziś wyważyć, czy lata własnych doświadczeń nad rzeką, wprost i bezkrytycznie przekazać nowym adeptom sztuki połowu pstrąga i lipienia. Z jednej strony drażni współczesna niecierpliwość oraz chęć natychmiastowego i bezwarunkowego sukcesu wędkarzy, po raz pierwszy stających nad wodą z wędką muchową. Oczekują gotowych recept na wszelkie okazje, tak jakby takie istniały. Często ludzi nawet z większym stażem, nie traktujących ryby jako przeciwnika a Kolegów, którzy nieopatrznie naruszą rewir połowu. Umykających na widok innego wędkarza by zawartość muchowego pudełka pozostała tajemnicą aż po grób. Drażni buta i zachłanność rodem ze współczesnej chciwości, której przejawy tak doświadczają nas obecnie w życiu  społecznym, zawodowym a niekiedy rodzinnym. 

W przypadku połowu ryb łososiowatych nie potrafię we własnym sumieniu tak do końca rozstrzygnąć, czy wspomniane cechy i postawy uznać za zło konieczne. Nasze rzeki choć zdewastowane, zaśmiecone i bezrybne kryją jednak w swoim nurcie ostatnie pstrągowe kabany i kardynały. Ryby, którym należy się szczególny szacunek za biologiczne przetrwanie wobec wszelkich przeciwności. Żyją na przekór meliorantom, tuczarniom tęczaka, eutrofizacji, katastrofalnym suszom i powodziom. Żyją na przekór ludzkiej głupocie i chciwości. Trwają na przekór nam wędkarzom, poddającym rzeki niepohamowanej presji. Wbrew absurdalnym przepisom, które sami tworzymy lub omijamy by ryby te unicestwić.

Czy wobec tego dawać innym receptę na sukces, odsłaniać swoje tajemnice. Dzielić się radością spotkania okazałego pstrąga i lipienia wskazując rzekę, miejscówkę lub muchę. Wierzyć, że inny wędkarz uszanuje to miejsce i rybę ...?

Pstrąg to wymagający przeciwnik. W jego połowie cenimy samotność i spokój nad wodą. Płochliwy i cwany daje nam jednak szansę, gdy na upatrzonego proponujemy mu cierpliwie zawartość muchowego pudełka. Lub innym razem penetrujemy tajemniczą, rzeczną głębinę wierząc, że jest to jego królestwo. Trudno się dziwić, że w takich chwilach wolimy być sami. Jednak dzień na wodą to również długie godziny marszu, chwile odpoczynku w upalne południe gdzieś pod parasolem listowia. Pora radości z samego faktu bycia nad rzeką, to również czas dla naszych Kolegów. Siadamy, rozmawiamy, otwieramy termos z kawą, otwieramy też nasze muchowe pudełka, serca i umysły. Odrzucamy obawy i wszelkie dylematy będąc przekonanym, że siedząca obok nas postać tak samo rozumie czym jest dobrostan rzeki, na którą wspólnie spoglądamy. Tak ja i Kazek pojmujemy wędkarstwo muchowe. Wierzymy i ufamy, dzielimy się chętnie wiedzą, starając się rozumieć młodsze pokolenie. Przecież tak niedawno staliśmy w wodzie w przykrótkich spodniach, z wypiekami na twarzy łowiąc na leszczynową wędkę ...




To kolejna odsłona niezwykle łownych much Kol. Kazimierza Żertki. Tym razem propozycja pijawek, streamerów które z ogrzewającą się wodą będą podstawą wiosennych połowów pstrąga. Muchy relatywnie proste i wdzięczne do wiązania i nie przysporzą kłopotu nawet mniej zaawansowanym krętaczom. Proponowana kolorystyka to inna rzecz, bo jest efektem praktycznych prób autora nad wodą, które zaowocowały ugruntowanymi wzorami kolorystycznymi na bazie wielu złowionych, dorodnych pstrągów. Jak zwykle serdecznie dziękuję Kazikowi za przekazane muchy. Doceniam nie tylko możliwość połowu na te wzory na naszych pomorskich rzekach ale też chęć dzielenia się z Kolegami swoim doświadczeniem i wiedzą zdobytą przez lata spędzone nad brzegami niezliczonych rzek Polski i Czech.