Muchy w sklepie ... użytek czy komercja ?.


Na zdjęciu imitacja skrzydlatej postaci mrówki (Black gnat wet fly), autorstwa doskonałych much użytkowych i katalogowych - Huberta Janeczka. Przed laty wszedłem w posiadanie całego zestawu tego wzoru na różnych wielkościach haczyków. Co ważne autor zadbał o stuprocentową powtarzalność proporcji i położenia tak pięknych skrzydełek w muchach przeznaczonych do wędkowania, czysto użytkowych.   


Choć nie kupuję much w sklepach wędkarskich na potrzebę stanu moich pudełek, zdając się na własną dłubaninę przy imadełku jednak chętnie i przy każdej okazji przyglądam się ofercie handlowej. Z poziomem wykonania i wzornictwem much "komercyjnych" bywa różnie. Jeśli spojrzeć na chińską masówkę lub standard np. Jaxona oraz ofertę większości sklepów internetowych również eBay - u, to wolę owe wynalazki omijać nieco szerszym łukiem. 

Jednak na sklepowych półkach trafiają się niezłe muchy użytkowe, najczęściej wychodzące spod ręki wędkarza praktyka. To zwykle oferta, którą odnajdziemy w mniejszych sklepach, szczególnie tych znajdujących się w pobliżu rzek i łowisk. Autorem takiej propozycji jest zwykle wędkarz rutynowo łowiący w w/w miejscach a więc jego muchy, rozmiarem, kolorystyką i doborem materiałów skutecznie trafiają w gusta miejscowych ryb.  Często sam przyglądam się z uwagą muchom tego rodzaju, czasem nawet kupuję, traktując jako ciekawy wzór do powielenia. Generalnie jednak początkujący wędkarz w obliczu natłoku kształtów, kolorów i rozmiarów może się nieco pogubić i trudno mu będzie odróżnić to co wartościowe, jak widać na przykładzie poniższych zdjęć much oferowanych w sklepie.






Niekiedy też udaje mi się namówić Kolegę z grupy uznanych krętaczy, by związał mi kilka wzorów szczególnie tych, z którymi sam sobie nie radzę, jak w przypadku skrzydełek z lotki bażanta, kuropatwy a nawet kaczki. Tak pozyskuję nawet klasyczne March Browny oraz inne skrzydełkowe klasyki. Warto jednak być aktywnym krętaczem, bo można specjalizować się w innych typach much a to zawsze popłaca w przypadku wymiany korespondencyjnej lub bezpośrednio nad wodą. 

Gorzej jest z ofertą niby - muszkarzy proponujących swoje dzieła na portalach handlowych w internecie lub w komisie na wędkarskich stronach tematycznych. Tam zwykle królują nimfy, często w pokaźnej ilości stanowiącej set do kupienia w całości. Większość tak proponowanych a czasem wszystkie z kompletu nie warte są uwagi i bardziej przypominają radosną twórczość autora niż potencjalny użytek. Bywa, że robią wrażenie na kupującym, szczególnie gdy równiutko prezentowane złote główki maskują resztę konstrukcji. To bardziej przypomina hurtową wyprzedaż tego co autorowi nie wyszło i na co ryby nie złowił. 

Już na początku swojej muchowej drogi wiedziałem, że będę kręcił własne wzory i klasyki, mimo to podpierałem się muchami znanego i cenionego wędkarza i krętacza - Kuby Chruszczewskiego. Nabyłem od Kuby proste chruściki oraz bardziej wyszukane niewielkie jęteczki, zanim w moim warsztacie pojawiły się pierwsze narzędzia i materiały. Chciałem mieć przekonanie, że wszelkie ewentualne niepowodzenia nad wodą powinienem przypisać niedostatecznej umiejętności prezentacji, czytaniu wody lub brakowi wiedzy o biologi owadów i ryb łososiowatych. Chciałem eliminować ryzyko błędów w konstrukcji własnych much a spojrzenie na żywo na muchy uznanego praktyka było nieocenionym doświadczeniem.

Niezmiernie rzadko sprzedaję swoje muchy, chętniej wymieniam lub oddaję gratis. Jednak zawsze staram się by nabywca lub obdarowany otrzymał wzory sprawdzone w łowisku i skuteczne. Moje muchowe fantazje pozostają w szufladzie  lub traktowane jako etap poszukiwań kolejnego wzoru po prostu idą pod żyletkę. Uważam się jedynie za rzemieślnika i bardzo daleko mi do perfekcji wielu kolegów, dlatego nie przychodzi mi do głowy pchać się na afisz z ofertą handlową. 

Oczywiście nie odmawiam nikomu wchodzenia na muchowy rynek, jednak proponuje zawsze dobrze rozważyć zakup tego typu, szczególnie wobec możliwości zwrócenia się o pomoc i skorzystania z propozycji uznanych krętaczy. Ma to dodatkową zaletę bo możecie uzgodnić przy zamówieniu nie tylko typ, wielkość, kolor muchy i rodzaj haczyka, ale skorzystać z podpowiedzi co do skuteczności w warunkach Waszego łowiska, zależnie też od gatunku ryby i pory roku. Pamiętając oczywiście, że nie ma much uniwersalnych, również nimf.




Bywają też niezłe gotowce w postaci kompletów much na "kilka okazji" jak te widoczne na zdjęciu oferowane w Norwegii. Otrzymałem je w prezencie od Kolegi z tego kraju, jako ciekawostkę do mojej kolekcji - Adam, dziękuję serdecznie. Wiele z tych wzorów wydaje się być gotowe by skusić nasze pomorskie ryby. Jest tam kilka klasyków pod oryginalnymi nazwami a wykonanie wszystkich jest staranne i widać rękę praktyka lub choćby jego nadzór.

Jednym słowem, jeśli sytuacja zmusza Was lub zachęca do zakupu much, warto wykazać nieco rozwagi i bez gorączki wywołanej hasłem "okazja" zastanowić się czego Wam potrzeba. Może warto dowiedzieć się nieco o praktyce autora nad wodą, by w ten sposób nie napychać swoich pudełek kompletnie nieprzydatnymi oraz niełownymi muchami. Nie kupujcie muchowego badziewia a zaoszczędzicie sobie wielu niepowodzeń oraz irytacji nad rzeką.