Skarby na końcu tęczy ... dzień drugi



Witam!
2 lipca... Drugi dzień sezonu. Jest ok. Tylko te poranne wstawanie. Jednak z czegoś trzeba być zadowolony. Potwierdza się sprawdzony stary scenariusz, że największe ryby żerują o świcie. Zwłaszcza gdy upał za oknem. Jednak moje ryby uwielbiają taką pogodę... i stają się trudniejsze do przechytrzenia, grymaszą, są krnąbrne i bardziej nieprzewidywalne niż zazwyczaj - a to tylko motywuje! 

Dziś zameldowały się pierwsze 70+, to jeszcze nie moje największe, ale sprawiają wiele frajdy z holu. W marazmie około wymiarowych pstrągów i lipieni "ściganych" jakimś tam "ultralajtem" - brzana przypomina, że wędkarstwo muchowe nie musi być wcale nudne, że dawka adrenaliny może być podniesiona bardzo wysoko. Tak sobie myślę, że po tych wszystkich latach spędzonych z muchówką w dłoni największy szacunek mam do brzany. Brzanę można złowić jako przyłów, choć nie zawsze da się wyholować, jednakże łowienie jej z marszu, z wyboru, wymaga poświecenia się tylko jej. Począwszy od sprzętu na biologii ryby i hydrologii rzek kończąc. Tak jak dziś ...

Rozświetlona księżycem noc, przesiąknięta aromatem kwitnącej lipy, zaprowadziła mnie na inny odcinek wczorajszej uroczej czeskiej rzeki, która w tym miejscu przy normalnym stanie wody jest co najmniej trudna do eksploracji. Bardzo szybki, głęboki w tym miejscu nurt, sprawia, że rzeka zazdrośnie strzeże swoich skarbów i potrafi być niebezpieczna. Wiosną można tu na streamera złowić sporego pstrąga, latem również, ale wtedy tym miejscem przede wszystkim władają brzany. Mój rekord tego odcinka to 85cm... większej na razie nie wyłowiłem. Podczas niżówki łatwiej je podejść - ale trzeba wiedzieć jak. Taka tajemnica. Najłatwiej w tym miejscu jest je spłoszyć i wtedy można sobie iść już na spacer, albo poszukać innego łowiska. 


Dzisiaj nie spłoszyłem moich znajomych. Sprawdziła się za to imitacja larwy chruścika z rodzaju hydropsyche, wykonana na potrzeby tego akurat łowiska. To naprawdę wielka frajda łowić na swoje muchy i to jeszcze łowić skutecznie! Tyle już lat wykonuję muchy i wciąż mam tą samą radość z ich wykonywania! Brzany żerowały do momentu, gdy zza wzgórz wzeszło słońce i zalało swym blaskiem lustro rzeki. Czyli jak zwykle za krótko! Potem rozzuchwaliła się młodzież brzanowo-lipieniowa i pora było skończyć łowienie. Złożyłem muchówkę. Przeglądnąłem zdjęcia wykonane tego poranka i przyznam się Wam, że najpiękniejszy jest widok odpływającej dostojnie brzany do swego świata.
Pozdrawiam
Kazek