Kostka lodu


Miałem iść dziś na ryby. Piękny świt gdy czerwone niebo kontrastowało z grubymi czapami śniegu na widocznych za oknem świerkach wprowadzał w radosny nastrój. Spojrzałem jednak niżej na samochód, który wyglądał jak kostka lodu i na termometr ... minus 12 stopni. Nie, nie to czas desperatów pomyślałem o tych, którzy właśnie prostują kości na rzeką. Pewnie teraz brną po kolana w śniegu lub walczą z soplami lodu na przelotkach już po pierwszych przelotach woblerów. Kilka nerwowych rzutów i dalej, dalej bo za plecami pielgrzymka kolejnych wędkarzy a przed nimi miejscówki, do których za chwilę trudno będzie się dopchać. Poczekam, może jutro bo idzie odwilż i warunki wędkowania zrobią się znośne. Skoro już mam nie złowić ryby, to choć postoję nad rzeką bez malinowego od morzu nosa. 

A teraz zapomnijcie o tym co napisałem, bo oczywiście pojechałem nad rzekę. Z mozołem odkułem lodowisko na pojeździe, by oto stanąć na parkingu przy Redzie. Tam jak ulu, jedni przyjeżdżają, inni już pakują manele do samochodu. Co kilkanaście metrów wędkarz i wielkie, totalne zero u wszystkich. Godzina dwunasta koniec i dzień można podsumować ... piękny spacer w pięknych okolicznościach przyrody.