Sreberko od Kenarta


Pośród woblerów Fox o rozlicznych barwach i deseniach odnalazłem skromnego, srebrnego szaraka. Mimo, że moje pudełko wzbogaciło się ostatnio o wiele sprawdzonych wzorów firmy Kenart, jednak dziś jakoś mi pasował srebrny lisek. Fox to przynęty pracujące płycej od modelu Dynamic, co przy obecnie niższej wodzie zdaje się być odpowiednim wyborem. 


Praktycznie od początku tegorocznego sezonu po raz pierwszy zajrzałem na dolny odcinek Redy. Trochę w górę, trochę w dół od mostu mrzezińskiego. Wędkarzy początkowo niewielu. Z biegiem dnia jednak co raz więcej, bo pogoda mimo groźnych prognoz ostatecznie ustabilizowała aurę. Nie padało i nie wiało a na ostatnim dostępnym odcinku, gdzie rzeka płynie regularnym korytem, otoczona z jednej strony niewysokim wałem, wiatr potrafi być dokuczliwy. Pewnie wieść o pokaźnym srebrniaku, którego złowiono kilka dni temu, zorganizowała wędkarską frekwencję. 

No cóż ... ja też szukałem ryby tych rozmiarów i jak zwykle Reda obdarzyła mnie jedynie trociowym podrostkiem. Ważne, że nowy wobler się sprawdził i będzie jak znalazł podczas kolejnych wypraw. Przyglądałem się długo pracy tego woblerka w polaroidach i na oko i muszę przyznać, że w tym ubarwieniu, wielkości i charakterze migotliwej i dość agresywnej, ogonowej pracy doskonale imituje małą płotkę, uklejkę lub jak kto woli, czyli rybkę mozolnie zmagającą się nawet z powolnym nurtem. Jednym słowem, gdybym był trocią też bym ją  zjadł.


Nad rzeką nieśmiałe oznaki wiosny. Górą idą gęsi na przelotach a dołem futrzani melioranci próbują zadomowić się nad Redą. Teraz łowi się w miarę komfortowo i nie spieszno mi do wiosny. Przy zwykle obleganej rzece tłoku nie ma, no może poza koronnymi odcinkami typu jaz w Ciechocinie. Wędkarze już tak nie biegają po rzece, poruszają się wolniej, starannie i cierpliwie obławiają wybrane miejscówki. Można zatem zaszyć się na kawałku rzeki, by szukać swego szczęścia, testować woblery lub wytrzymałość nerwową troci.


Jak widać poniżej, nie tylko mój Fox polował dziś na rzeką. Naturalni domownicy otoczenia Redy również posilają się "owocami" rzeki. Tym razem padło na jakiegoś ptasiego nieszczęśnika a zwolennicy połowu na muchę mogli przy okazji zasilić pudło z materiałami muchowymi.