Miałem sen



Pisząc to opowieść spoglądam przez okno a za nim jeszcze ciemności nocy. Właściwie to długo walczyłem ze sobą by zasiąść za klawiaturą w miejsce wyjazdu nad rzekę. Powinienem teraz pakować manele i znikać. Wiem, że jak zostanę, to za kilka godzin domownicy wręczą mi wiertarkę i wieszak, który od trzech lat mam powiesić w przedpokoju. Potem wiadro ze śmieciami i dalej całą listę, w ich mniemaniu męskich zajęć oczekujących na swoją szansę. To jednak takie nudne, wręcz pospolite ... i gdzie tu emocje.

Emocje, adrenalina to słowo kluczowe. Kłopot w tym by przekonać małżonkę i dzieci, że tatuś musi rzucić wszystko i iść na ryby a to czego tam doświadczy jest poświęceniem na rzecz rodziny. Biedaczek siedzi tam w wodzie, zmarznięty, pada deszcz, hula wiatr a on tak się stara by złowić rybkę. Ech ... gdyby to było takie proste.

Pierwszy stopień schodów prowadzących do apogeum emocjonalnych przeżyć to zakup wędkarskiego sprzętu. Przecież wiertarka za tysiąc złotych jest tania ale kołowrotek już nie. Zamiana wartości tych pojęć to pierwsza okazja, by w naszym ciele ruszyła lawina hormonów. Niestety na nic się zdadzą argumenty, że to narzędzie jest do wykonania dwóch dziur w ścianie a kołowrotek na całe życie (tu puszczamy oko sami do siebie lub wykonujemy zgrabny krzyżyk z palców za plecami). Co nam pozostaje - dla świętego spokoju przytaszczyć elektronarzędzie od sąsiada a potem już przy sklepowej ladzie drapać metkę z ceną na opakowaniu kołowrotka a przed wejściem do domu nerwowo sprawdzać czy paragon nie zawieruszył się w kieszeni. Zadziwiające jest jak kobiety nagle garną się do prania akurat tych spodni, w których byliśmy salonie wędkarskim.

Cichaczem ... teraz poziom adrenaliny wzrasta. Przecież w ogóle nie byliśmy w sklepie wędkarskim a w Castoramie oglądać wiertarki. Kochanie mówię ci, były z tylnym hamulcem, przednim, z wolnym biegiem, na pięciu łożyskach, na 10 łożyskach i gdy kobieca wyobraźnia zajęta jest wizją wieszaka na ścianie, zgrabnym ruchem podkładamy kołowrotek. Tu nie ma co kombinować i najlepiej położyć go na widoku. Na ewentualne pytanie, co to? ... odpowiadamy, to mój stary, tylko ostatnio go wyczyściłem.

Wykrywacz kłamstw ... elektroniczne zakupy wymagają szczególnej czujności wręcz staranności by nie pozostawić śladów. Rzeczą zadziwiającą jest jak kobieta potrafi wyśledzić ten jeden wobler w folderze  "obserwuję", gdy całe jego dziesięć stron zajmują dodane tam buty, sukienki i co? - wiertarki. To już tylko mały krok od katastrofy, bo rzeczą oczywistą jest, że zajrzy do folderu "kupione". Teraz na nic się zdadzą tłumaczenia, że urwałem wobler, bo riposta jest przewidywalna - tak pewnie urwałeś dwadzieścia sztuk. Dalej tylko brniemy w pokrętne tłumaczenia, że część to dla kolegi, albo już takich robić nie będą i to zapas na całe życie.

Właściwie wielu na tym etapie może się zatrzymać, bo emocji już nadto. Jednak nadal nade mną wisi widmo dwóch dziur w ścianie. Co czynić, czy mróz, czy deszcz trzeba iść nad wodę w oczekiwaniu wyższego stopnia emocjonalnych uniesień. Tam świat staje się prosty, bo wszystko czego doświadczamy podnosi ciśnienie. Najbardziej splątany zestaw lub zaczep bez widoku odzyskania woblera, akurat w chwili gdy sąsiad oznajmia -  siedzi a jego wędzisko nagina się od ciężaru okazałej sztuki. 

Nie mniej egzaltacji dostarcza ryba życia, która własnie się wypięła pod naszymi nogami w chwili gdy przygodny kolega zgłosił się na ochotnika jako operator podbieraka, kwitując - a taka była wielka. W takich chwilach pada sakramentalne - "Ech, gdybym nie wiedział, że to całe wędkarstwo mnie uspokaja, to bym się wku ..." 

I pewnie tak należy rzecz postrzegać, bo czym ze jest wędkowanie jak nie jednym pasmem udręki dostarczającym ekstremalnych doznań, opisanych w słowniku synonimów: afekt, egzaltacja, ekscytacja, entuzjazm, fascynacja, gonitwa myśli, gorączka, gorączkowość, ożywienie, pobudzenie, podekscytowanie, podniecenie, poruszenie, przejęcie, rozentuzjazmowanie, rozgorączkowanie, rozpłomienienie, uniesienie, wariacja, wrzenie, wzburzenie, zaaferowanie, zachwyt, zafascynowanie.

I tak, dzień pod dniu, rok po roku poddawani huśtawce nastrojów zapewniamy sobie stały dopływ przeżyć, które niektórzy ubierać będą w piękne okoliczności przyrody, śpiew ptaków i szelest liści. Czy wobec niezliczonych wyżej opisanych emocji, które wędkowanie nam dostarcza, warto w ogóle zadawać pytanie - dlaczego zostałem wędkarzem.

Miałem sen ... ostatnio los rzucił moje ciało na stół operacyjny. Leżę ja sobie jak Pan Bóg mnie stworzył a nade mną trzy piękne kobiety w osobach: pani pielęgniarki, pani anestezjolog i pani chirurg, w fartuszkach nader skąpych jak na fundusz zdrowia przystało. Powoli zapadam w nicość, błogi sen narkozy. Co może przyśnić się człowiekowi w tak pięknych okolicznościach ... mnie się cholera przyśniło, że jestem na rybach.

"Ciemność, widzę ciemność, ciemność widzę"