Już mi się nie chce wędkować



Jak to tradycyjnie na wiosnę bywa, miałem coś napisać o budzącej się przyrodzie. Jakiś pokrzepiający opis kwiatków, żabek oraz innych nadrzecznych stworów. Z taką nadzieją zawitałem nad Redę w niedzielne południe. Bez wędki, bo stan rzeki niziutki a woda klarowna, zatem chodzenie za pstrągiem nie jest porywającym zajęciem.


I dobrze, że wędziska nie zabrałem a nawet gdybym je miał, zastany widok wyleczył mnie z wędkowania. Kolejne osiedle wbija się w nurt rzeki, jak wiele poprzednio już wybudowanych w otoczeniu Redy. Gustownym dopełnieniem przyszłej inwestycji jest ujście kolektorów burzowych w miejscu gdzie jeszcze rok temu na jętce majowej poławiałem śliczne potokowce.






Brzegi już splantowane, pozbawione nadbrzeżnej roślinności a za chwilę osiedle zamknie dostęp do rzeki lub zamieni jej otoczenie w śmietnik, podobnie jak to widoczne poniżej z "zabetonowanym" nabrzeżami i furą śmieci w okolicznym lasku. Wszystko to pod patronatem Unii Europejskiej i programu Infrastruktura i Środowisko. Szkoda, że odpowiedzialni za takie inwestycje urzędnicy nie myślą o pasie ochronnym dla rzeki. Może w ogóle nie myślą ... Reda, piękna i onegdaj rybna pomorska rzeka umiera, stając się zaśmieconym ciurkiem pośród osiedli deweloperów. Mam nadzieję, że kiedyś przyjdzie taka woda, że zmyje z brzegów ten betonowy krajobraz.