Koniec sezonu


Przetrwałem lato. Nie lubię lata. Te dwa proste zdania wyrażają mój stosunek do wakacyjnych miesięcy. Może to przypadłość wieku, bo jakoś trudniej znosić piekące słońce. Może znużenie najazdem turystów, którzy wypełnią każde zaciszne miejsce. Również zwyczajne zmęczenie, gdy w lipcu i sierpniu nadmiar obowiązków w pracy szczególnie doskwiera z powodu urlopów kolegów. Koniec sezonu ... pierwszy września, magiczna data. Pustoszeją nadmorskie kurorty, wyludniają się brzegi jezior a rzekami z każdym dniem spłynie mniej kajaków.

Dla wielu to smutna pora. Jednak czy dla mas wędkarzy pora radosna ?. Jeszcze staramy się cieszyć jesienią. Bo któż z nas nie zna koloru wody na podobieństwo jesiennych liści. Ubogi ten, którego wspomnienia nie niosą widoku purpury lipieni i złocistej barwy szczupaków. Magicznych kółek na wodzie, gdy kardynały zbierały chruścika, a ten nie raz przysiadał na kapeluszu. Uderzeń drapieżnych ryb, które przerwały nostalgię idących gdzieś w górze kluczy gęsi. Ciszy nad wodą, którą jedynie naruszył trzask gałęzi łamanej naszym krokiem. Czy świat taki jeszcze istnieje?. Prostej zależności - człowiek, wędka, ryba. Czy jest do czego wracać i na co tak cierpliwie czekać. Czasem słów nazbyt wiele ...