Nie ryba winna a człowiek cz.I


Pstrąg tęczowy, przez wielu pogardzany, obwiniany za wszelkie zło naszych rzek a przecież  to gatunek z piękną  historią naturalnego występowania, który też za sprawą człowieka odbył istną "wędrówkę ludów" po wszystkich kontynentach. Obecnie nie występuje jedynie na Antarktydzie, choć zasięg jego naturalnego występowania obejmował zachodnią część Ameryki Północnej – od rzeki Kuskokwim na Alasce, aż po dorzecze rzeki Del Presidio w Meksyku. W Azji natomiast zasiedlał rzeki zachodniej i wschodniej Kamczatki. Obecnie w wodach otwartych pstrągi tęczowe występują od koła polarnego na północy (Alaska, Szwecja, Norwegia), poprzez równik (Kenia, Uganda, Ekwador), aż po Argentynę.

Nie mniej burzliwa historia jest udziałem tego gatunku jeśli chodzi o klasyfikację systematyczną. To za sprawą niezależnego opisywania pstrągów tęczowych przez wielu naukowców, zależnie od miejsca występowania oraz ogromnej plastyczności gatunku wyrażanej zmiennością ubarwienia oraz kształtu ciała. Po raz pierwszy gatunek został opisany w 1792 r. przez Walbauma na terenie Azji Wschodniej - Kamczatka, jako Oncorhynchus mykiss. Osobniki pochodzące z rzeki Kolumbia w 1836 r. przez Richardsona, jako Salmo gairdneri, natomiast w 1855 r. Gibbson opisał pstrągi tęczowe jako Salmo iideus. Z biegiem lat kolejni autorzy przypisali tęczakom kolejne kilkanaście nazw łacińskich. Ostatecznie od 1988 r. na mocy decyzji American Fisheries Society pstrąga tęczowego zaliczono do rodzaju Oncorhynchus, dodając pierwotną nazwę gatunkową mykiss. Niezależnie z pośród początkowo opisanych piętnastu gatunków wyodrębniono trzy uznawane za odrębne: Cutthroat trout Oncorhynchus clarki, Golden trut Oncorhynchus aguabonita oraz Mexican golden trout Oncorhynchus chrysogaster.

Do końca XIX w. próby introdukcji pstrąga tęczowego, w większości udane, objęły wszystkie stany USA z wyłączeniem Florydy, nie omijając większość krajów europejskich. Od 1875 roku rozpoczęła ekspansja tego gatunku bo zaledwie w dwa lata później pstrąg ten został sprowadzony do Japonii, w 1882 r. do Niemiec, w 1883 r. do Nowej Zelandii, a w 1884 r. do Anglii. W początkowym okresie (1882 i 1886) do Europy sprowadzono formę osiadłą i wędrowną Oncorhynchus mykiss, natomiast w 1889 r. dotarł inny gatunek Cutthroat trout Salmo clarki, obecnie nazwany Oncorhynchus clarki. Z tych też gatunków w Europie wytworzyły się lokalne formy pstrąga tęczowego.



Do Polski pstrągi tęczowe sprowadzono prawdopodobnie w latach 1881–1889. Początkowo na tereny ówczesnego zaboru pruskiego, później do Galicji w zaborze austriackim w latach 1891–1910, choć wielu autorów opisujących introdukcję gatunku na ziemiach polskich spiera się o te daty. Za najbardziej prawdopodobne można uznać, że pierwsza partia ikry pstrąga tęczowego zza oceanu trafiła do zaboru pruskiego w 1882 r. za sprawą przyrodnika, wędkarza i ichtiologa Maxa von Borne’a (1826–1894), który do swojego ośrodka stawowego w Barnówku (Pomorze Zachodnie) sprowadził pstrąga źródlanego i prawdopodobnie i pstrąga tęczowego. 



MAX VON DEM BORNE. Bez wątpienia barwną postać przyrodnika, choć kontrowersyjną mając na uwadze jego praktyki z obcymi gatunkami opisuje Waldemar Borys w publikacji  - "Wędkarz Polski" MAX VON DEM BORNE NIEZAPOMNIANA KSIĄŻKA

Autor pisząc o książce wprowadza nas takimi słowami "Dobre książki można poznać po liczbie wydań. Wśród wędkarskich publikacji niedościgniony pod tym względem jest „The Complete Angler” (Wędkarz doskonały) Isaaca Waltona z roku 1653, który ponoć miał potem jeszcze aż 400 edycji. 18 wydań „Taschenbuch der Angelfischerei” (Podręcznik wędkarstwa), którego autorem jest Max von dem Borne, wygląda przy nim może blado, w wędkarskiej literaturze, jest to jednak pozycja bardzo ważna. Pierwsze jej wydanie ukazało się w roku 1875, ostatnie w roku 1998 ... " 

Niestety oprócz tak pięknej karty w dziejach literatury wędkarskiej Max Von De Borne, ma na sumieniu nie tylko eksperymenty z dwoma gatunkami pstrągów - tęczowym i źródlanym, ale sprowadzenie z USA bassa słonecznego, bassa małogębowego, bassa wielkogębowego, sumika karłowatego oraz raka pręgowanego.




Obecnie w naszej świadomości obraz pstrąga tęczowego ugruntowany został jako "trzoda" w miejsce dzika. Gatunek przypisany masowej produkcji w licznych hodowlach, szczególnie na trenach Polski Północnej. Trudno się dziwić, że taki los spotkał tą rybę, bo jej naturalną cechą są duże przyrosty wagowe w relatywnie krótkim czasie a to oczekiwana cecha mając na uwadze sukces gospodarczy. Efekt, to dynamiczny wzrost produkcji pstrąga tęczowego, która w 1978 r. przekroczyła 1 000 ton, w 1986 r. – 3 000 ton, a w 1998 r. – 9 000 ton. Rekordowymi pod tym względem były lata 2005–2008, w tym czasie produkcja pstrąga w Polsce przekroczyła 17 000 ton. 


Poglądowy wizerunek obiektu hodowlanego pstrąga tęczowego

W tym miejscu wypada mieć na uwadze, że hodowle pstrągów tęczowych wymagają przepływu wody z rzeki, przez baseny hodowlane z całymi skutkami i konsekwencjami takiej technologii. Przyglądając się skali produkcji nie trudno wyobrazić sobie skutki dla rzeki, która zasila tego rodzaju obiekty. Doświadczamy tego na co dzień a jednym z dolegliwych skutków jest eutrofizacja rzek, na skutek przenikania znacznej ilości substancji organicznych z hodowli do wód otwartych. Choć granulat jako pasza zastąpił jeszcze powszechnie stosowaną w latach 80- tych ubiegłego wieku paszę mokrą, czyli odpady z przetwórni rybackich (śledź, szprota), to ilość efektów przemiany materii w tak zagęszczonych osobniczo stawach, nadal jest uciążliwa dla środowiska. 

Szczególnie bolesne skutki dla naturalnego rybostanu rzek generują pstrągi tęczowe, które przenikając do wód otwartych przenoszą choroby a szczególnie Wirusową posocznicę krwotoczną - VHS. Czynnikiem chorobotwórczym jest niezwykle groźny a co gorsza bardzo żywotny wirus z rodziny Rhabdowiridae, należący do rodzaju novirhabdovirus. W temp. 10°C wirus przeżywa 49 dni, w mule 40 dni, w temp. - 4°C wirus może około 1 tyg przeżyć na sprzęcie rybackim. Dodatkowo istnieje wiele źródeł zakażenia a znacząca ich część wprost odnosi się do warunków hodowli w stawach jak: zakażony materiał obsadowy, zbiorniki transportowe, woda i muł, sprzęt rybacki. Jak groźny to wirus świadczą dane o śmiertelności ryb, która jest szacowana nawet na 100% śmiertelności wylęgu i aż 80% ryb w wielkościach handlowych. Pamiętać musimy, że w grupie ryzyka zarażeniem jest rodzimy pstrąg potokowy i lipień, o troci już nie wspomnę, bo powszechnie obserwujemy skutki VHS u tego gatunku.  

Obecność pstrąga tęczowego w naszych rzekach, może w przyszłości przysporzyć kolejnych problemów. Jednak o tym w części II.