Łyżka troci, w beczce dziegciu

Troć … dla jednych temat westchnień i wypraw przez całą Polskę, wędkarskie święto i pora mierzenia się z walecznym drapieżnikiem rzek północy. Tej grupie wędkarzy towarzyszą wielotygodniowe przygotowania, obmyślane strategie i dylemat wyboru rzeki i miejsca połowu. Celem ich wypraw jest złowienie troci i choć zwykle zabierają rybę z łowiska, to stwierdzenie, że jadą pozyskać rybę jest chyba ostatnim, które można im przypisać. W takich okolicznościach kontakt z trocią, udane lądowanie choćby jednej ryby jest ukoronowaniem trudu wyprawy, nie mówiąc już o dublecie, będącym szczytem marzeń. Dla innych, stanowiących część społeczności miejscowych wędkarzy, nie jest istotny połów troci w znaczeniu wyżej opisanym a rutynowe pozyskanie łososiowatych w ilościach maksymalnie możliwych. To spece, doskonale znający łowisko, wszelkie miejscówki i strategie połowu, których celem jest codzienny odłów troci, bez jakikolwiek ograniczeń ilościowych. Ostatnie dni spędziłem nad rzeką mając okazję przyjrzeć się temu procederowi, co gorsza uprawianemu w majestacie prawa i związkowych przepisów.

Złowienie dubletu, nie jest sygnałem do zakończenia wędkowania a wręcz przeciwnie, porą do zwiększenia starań pozyskania kolejnych ryb, bo dwie pierwsze świadczą jedynie o obecności na wybranym odcinku, dużej ich ilości. Zatem ryby lądują w pośpiechu w reklamówkach i plecakach i połów trwa dalej w najlepsze Niektórzy nico się krygują, zanosząc zdobycz do bagażnika samochodu, ale część niekoniecznie jadąc dalej woblerami po rzece na ”żywca”. Co bardziej strachliwi lub przezorni, zanoszą w pośpiechu ryby do domu, by po godzinie zameldować się ponownie nad rzeką, rozpoczynając połów od początku z czystą kartą. I tu pytanie o czystą kartę a dokładniej o rejestr połowu.

"Zgodnie z nowymi wymogami Ustawy "Prawo wodne" oraz Uchwały Krajowego Zjazdu Delegatów PZW. Polski Związek Wędkarski został zobowiązany do prowadzenia racjonalnej gospodarki na wodach oraz składania corocznych sprawozdań zawierających między innymi dane o wędkarskich połowach ryb."

Tyle tytułem wprowadzenia, natomiast już z samej definicji wynika, że ten stale kontrowersyjny wymóg, ma nie tylko na celu sprawozdawczość, ale jak sam siebie określa: "Polski Związek Wędkarski został zobowiązany do prowadzenia racjonalnej gospodarki na wodach ..." Czym zatem jest owa racjonalna gospodarka, jak nie egzekwowaniem limitów dziennych przez system kontroli, ale przede wszystkim przez wykorzystanie istniejącego i kosztownego narzędzia jakim jest rejestr połowu.

Niestety instrukcja wypełniania rejestru połowu, przynajmniej w Okręgu gdańskim, nie nakłada obowiązku natychmiastowego wpisu złowionej ryby łososiowatej a wręcz nakłania do kłusownictwa wędkarskiego, podając:
REJESTR POŁOWU RYB w wodach okręgu gdańskiego PZW
3. Instrukcja Wypełniania Rejestru
a) Rubryki „Data” i „Numer łowiska” wypełniamy przed rozpoczęciem wędkowania.
b) Wszystkie pozostałe dane, wypełniamy po zakończeniu wędkowania.

Nieco odmienne brzmi zapis Okręgu słupskiego:
REJESTR POŁOWÓW WĘDKARSKICH NA WODACH ZO PZW SŁUPSK
INSTRUKCJA DO REJESTRU POŁOWU RYB
1. Rubryki "data" i "numer łowiska" wędkarz ma obowiązek wypełnić przed rozpoczęciem wędkowania. Oznaczenia łowiska podano w odrębnym rozdziale.
2. Po złowieniu i zabraniu ryb w rubryce "gat. ryby" wpisujemy symbol oznaczony liczbami do 27 wg poniższego zestawienia:
Jednak nadal nie oznacza to w obu przypadkach ( w zapisie Okręgu słupskiego mogę się mylić), obowiązku bezwzględnego i natychmiastowego wpisu do rejestru, złowionej ryby łososiowatej:
Gdańsk:
b) Wszystkie pozostałe dane, wypełniamy po zakończeniu wędkowania.
Słupsk:
2. Po złowieniu i zabraniu ryb w rubryce "gat. ryby" wpisujemy symbol oznaczony liczbami


Obowiązek, w znaczeniu natychmiast po zabraniu ryby z łowiska, przed rozpoczęciem dalszego wędkowania, wpisania do rejestru połowu pstrąga, troci i lipienia (wody północy) powinien być bezwzględny i obligatoryjny, jasno sprecyzowany w Instrukcji wypełniania rejestru, ale też winien stanowić ponad – okręgowy zapis w RAPR. W inny przypadku nawet kontrola wędkujących, nie jest w stanie stwierdzić ilości odłowionych w danym dniu ryb łososiowatych, zgodnie z opisanymi wyżej przypadkami. Oczywiście nadal będzie to ”narzędzie: niedoskonałe, jednak może choć w części ostudzi zapędy amatorów trociowych nadkompletów a sam Rejestr zacznie spełniać swoje funkcje i zadania.

Jednym słowem, złowiłeś rybę łososiowatą.
Zabierasz ?
Natychmiast wpisujesz do rejestru … koniec, kropka.

Kontrola:
Po trzydziestu pięciu latach wędkowania doczekałem się wreszcie pierwszej kontroli Społecznej Straży Rybackiej, mającej miejsce w dniu wczorajszym nad brzegami Redy. Ludzie, jak ja się ucieszyłem,  na widok mitycznych i obrosłych w legendę postaci. Oni  na prawdę istnieją, ludzie z krwi i kości.

Członkowie SSR, jak się przedstawili, reprezentowali Koło wędkarskie – Rumia. Pięcioosobowa grupa ”kontrolerów”, przespacerowała się brzegiem rzeki, dając popis ignorancji i braku odpowiedzialności z racji pełnionych przez siebie funkcji.

Przebieg kontroli:
 -  Dzień dobry, Społeczna Straż Rybacka Koło Rumia
 -  Dzień dobry
 -  Czy rejestr połowu wypełniony
 -  Tak, wypełniony
 -  Dziękuję, do widzenia

Równie dobrze mogłem odpowiedzieć, że jestem w ciąży. Żadnego sprawdzenia wpisu w rejestrze, żądania okazania pozwolenia na wędkowanie z aktualnymi opłatami, okazania ryb, przejrzenia plecaka. Czyli związkowa łapa, klapa, buźka, goździk i następny roszę. Jeśli tak maja wyglądać kontrole SSR, to lepiej niech Koledzy podarują sobie swoją społeczną pracę, bo tylko szkodzą PZW i jego rzekomej racjonalnej gospodarce na wodach. Utwierdzają jedynie wędkarskich kłusowników o bezkarności i możliwości odłowu dowolnej ilości łososiowatych, wobec braku skutecznego narzędzia dokumentowania limitu dziennego oraz  nieskutecznej kontroli i  nie egzekwowaniu , jak się okazuje i tak martwego zapisu.

Instrukcja Wypełniania Rejestru
d) Należy pamiętać o wymiarach i okresach ochronnych ryb oraz limitach dobowych - wagowych i ilościowych, ryb zabieranych z łowiska. Ta pokorna prośba, jako jedyny oręż w walce z wędkarskim kłusownictwem, zapewne w przekonaniu działaczy PZW chroni nasze łowiska.