Skójka malarska, Unio pictorum Linnaeus, 1758
Gatunek małża o wymiarach muszli 7–10 cm. Żyje 10 do 15 lat. Występuje na terenie całej Europy w rzekach i jeziorach. Nazwa małża pochodzi od powszechnego już w starożytności zastosowania jego muszli przez malarzy do przechowywania i ucierania farb. Obecnie prawnie chroniony.
Podążając
brzegami rzek czy jezior zwykle nie poświęcamy zbyt wiele czasu i
uwagi mieszkańcom tej krainy. W wędkarskim amoku dostrzegamy
jedynie nadrzędny cel naszej wyprawy czyli ryby. Bardziej wnikliwy
lub doświadczony obserwator bez trudu dostrzega natomiast wszelkie
gatunki bezkręgowców, które powiązane nićmi naturalnej
zależności z rybami, mogą stanowić atrakcyjną przynętę. Tam
gdzie regulamin połowu pozwala – wprost w postaci żywej,
naturalnej lub w pozostałych przypadkach w formie imitacji np.
“muchowych”. Gorzej, że na takich obserwacjach nasza wrażliwość
na otoczenie wód zwykle się kończy. Wszystko co żyje a nie stanowi
potencjalnej przynęty jest niezauważane lub traktowane jako banalny
element środowiska wodnego, tak pospolity i nieważny, że możemy
go kopnąć, podeptać lub w najlepszym przypadku dać dziecku do
zabawy.
Pomijając
nawet kwestie ochrony prawnej niezliczonych gatunków bytujących w
naszych wodach, pamiętać musimy, że każdy organizm stanowi istotny element
środowiska zarówno w łańcuchu pokarmowym jak i skomplikowanym
układzie zależności, efektem którego jest rybność naszych rzek i
jezior. Zatem wiedza i umiejętność rozpoznawania gatunków jest nie
tylko wędkarskim przywilejem ale też obowiązkiem, który powinien
wyróżniać nas wędkarzy z milionów pozostałych użytkowników wód.
Wiele gatunków możemy odnotować w pamięci wędkarskiej wyprawy,
szanując i chroniąc ich stanowiska, ale obecność lub nieobecność
części z nich często bywa sygnałem i wiedzą o czystości i
zasobności łowiska lub jego potencjalnych możliwościach w
przypadku zarybień.
Przykładów
klapek na oczach wędkarzy i działaczy PZW można by przytaczać w
nieskończoność. Niejedna już woda zasypana została tysiącami
sztuk narybku bez monitorowania efektów jego przeżywalności a
bezkrytyczne realizowanie operatów nie poprzedzone zostało analizą
potencjalnej bazy pokarmowej. Trudno się dziwić skoro większość z
nas traktuje rzekę lub jezioro jako zbiornik wody czyli hektolitry
H2O, w którym w mniejszym lub większym stopniu rozpuszczony jest jedynie tlen, czyli środowisko wystarczające by przeżyła tam ryba
przynajmniej kilka krótkich chwil, od zarybienia 30 -sto. centymetrowym pstrągiem do czasu jego połowu.
Jeśli
decydenci PZW są ślepi, głusi i niewykształceni, może nasza
wrażliwość, umiejętność obserwacji oraz analizy stanu wód na
podstawie choćby wiedzy o liczebności oraz składzie gatunkowym
konkretnego akwenu i jego otoczenia, pozwoli choć raz złapać za rękę sypacza narybku i
powiedzieć mu:
-
Chłopie zastanów się, po co walisz do wody te tysiące małych
lipieni i pstrągów, skoro nic z tego nie przeżyje.
Wielu z nas w zarybieniach upatruje jedynego skutecznego sposobu na ilość ryb w rzece a w rezultacie klucza do wędkarskiego sukcesu. Nie spełniamy jednak warunków podstawowych by ten sukces się ziścił. Nasze wody nie są jeszcze a może już gotowe do masowej eksploatacji łowisk. Zdewastowane przez wędkarzy, kajakarzy, meliorantów, amatorów wodnej energii, tuczarnie pstrąga tęczowego, zaśmiecone i nieustannie niszczone postępującą eutrofizacją odpadami organicznymi. Potrzebna jest praca u podstaw, mozolny, cierpliwy i długotrwały proces odbudowy a nie wędkarska gorączka. Możesz wziąć w tym udział, wzbogacaj swoją wiedzę, obserwuj, bądź wrażliwy na wszelką wodną patologię, która przybrała już katastrofalny wymiar ...
Pamiętaj, że wizyta w sklepie wędkarskim, wypasiony sprzęt i przynęta na końcu wędziska, jest ostatnim a nie pierwszym elementem tej układanki.
Skójka malarska, Unio pictorum
Skójka malarska, Unio pictorum, egzemplarz młodociany