Jestem biodegradowalny


Jestem biodegradowalny ... ja tak, natomiast produkty naszej cywilizacji  - NIE. Przynajmniej w skali naszego życia a często kilku lub kilkunastu następnych pokoleń.

Ten wpis to swoisty apel o unikanie w naszej choćby wędkarskiej i turystycznej praktyce, plastikowych opakowań a szczególnie toreb foliowych.

Wielu z Was znane są obrazki poszarpanych, brudnych, foliowych toreb rozniesionych wiatrem po całej okolicy. Straszą szczególnie wiosną i jesienią gdy pozbawione liści korony drzew, pozbawione sezonowej roślinności brzegi dosłownie oblepione są makabrycznie i posępnie wyglądającymi straszydłami. Choć zimą przykryte śniegiem, latem ukryte w trawie nadal tam pozostają by w kolejnym sezonie nieuchronnie objawić się z roku na rok przybywającą ilością.

Jesteśmy społeczeństwem opakowań, wytwarzamy tego miliardy ton. W pogoni za zyskiem mały i często bezwartościowy produkt producent wyróżnia na marketowej półce ogromną ilością folii, kartonu i plastiku, który dźwiga krzykliwe loga, kolorowe reklamy i opisy produktu. Wleczemy to ze sobą nad wodę, bo jak nad jezioro czy rzekę bez piwka, zestawu grillowego lub w najlepszym przypadku kanapek z pasztetową zawiniętych w co ...? - obowiązkowo w foliową torebkę.

Na tych niechlubnych kartach historii naszej planety zapisuje się Wielka Pacyficzna Plama Śmieci – duże dryfujące skupisko śmieci i plastikowych odpadów utworzone przez prądy oceaniczne w północnej części Oceanu Spokojnego między Kalifornią a Hawajami. Odkryta w 1997 przez Charlesa Moore’a. Druga, podobna, znajduje się bardziej na zachód, pomiędzy Hawajami a Japonią. Szacowana masa dryfującej plamy wynosi 3,5 mln ton. Zbudowana jest w 90% z tworzyw sztucznych. To nie tylko efekt bezpośredniego zanieczyszczania wód morskich przez nadbrzeżne aglomeracje, ale efekt pracy jakie wykonują wody rzek niosące odpady z całej zlewni. Nieomal na każdej wyprawie z obrzydzeniem śledzimy przepływające przez nasze stanowiska niekończące się zwały plastiku w przeróżnej postaci.

Na szczęście w skali globalnej następuje opamiętanie i zrozumienie skali dewastacji środowiska jaka jest udziałem opakowań. Dziś nowe technologie produkcji "folii" z pominięciem polietylenu, który zastępuje np. skrobia kukurydziana pozwalają na produkcję opakowań przyjaznych, szybko rozkładalnych i w miarę bezpiecznych. Spełniających europejską normę biodegradowalności i kompostowalności -  EN 13432:2002

Zgodnie z nią, szereg szczegółowych testów określa, czy badany produkt:
- nie zawiera w swoim składzie metali ciężkich i innych, niebezpiecznych pierwiastków,
- rozkłada się w kontrolowanych warunkach w terminie krótszym, niż 6 miesięcy, a przemiana zawartego w materiale węgla w tlenek lub dwutlenek węgla i w biomasę następuje w przynajmniej 90% i tworzy drobny, pozbawiony substancji toksycznych i sprzyjający hodowli roślin kompost,
- farby i pigmenty użyte do nadruków lub barwienia nie zawierają odpornych na rozkład polimerów lub pigmentów bazujących na metalach ciężkich.

Mimo tak optymistycznych oczekiwań co od nowego rodzaju opakowań pamiętać musimy, że jeszcze lata potrwa proces zastępowania starego typu, szkodliwych i praktycznie nierozkładalnych folii, toreb, butelek itp. Również zwykła przyzwoitość, poczucie estetyki oraz odpowiedzialności za stan naszego otoczenia nakazuje nam, nie oglądać się na relatywnie krótki proces rozkładu nowych opakowań a po prostu nie zaśmiecać nadal akwenów oraz ich brzegów. W naszej naturze jest oburzać się na widok zarośniętej glonami folii, którą wydobywamy na kotwiczce błystki a drugą ręką wyrzucać za plecy plastikowe opakowanie po właśnie zeżartej w pośpiechu wędkarskiej kanapce. 

Nikt nie lubi pouczania, moralizowania, pokazywania paluchem, dlatego użyje magicznego słowa "proszę" Was Koledzy o czystość nad wodą i reagowanie na wszelkie przejawy niechlujstwa współużytkowników naszych rzek i jezior.