To już ostatnie wyjście nad wodę w
tegorocznym sezonie, choć zwykle kończę połów lipieni w ostatnich
dniach października. Jednak tegoroczna jesień jest odmienna.
Przyrodniczy zegar zdecydowanie się spóźnia, czyniąc listopad na
podobieństwo wcześniejszych miesięcy. Ryby są bardzo aktywne a
jak widać niektóre już nieźle opasłe. Pięknie walczą nawet na
niezbyt delikatnym zestawie wiązanym na okoliczność licznych
zaczepów. Dziś pozwoliły nacieszyć się swym pięknem i siłą,
dając okazję do licznych spotkań. Jestem spełniony i nasycony
wrażeniami, których wspomnienie z pewnością powróci w długie
zimowe wieczory. Póki co żegnam się z moimi kardynałami,
pozostawiając je w zdrowiu do czerwcowego spotkania.
Listopadowy dublecik, szkoda że z liści