Trociowe dowody zbrodni


Już od dłuższego czasu kusiło mnie by poruszyć temat zażenowania jakie towarzyszy niektórym wędkarzom, których zdjęcia martwych troci z przeszłości, przywoływane są dziś na użytek potępienia, czy słusznie ... ???

Pominę te zakrwawione obrazy kuchennych lub kiblowych prezentacji ale piszę o tych gdzie wędkarz uwiecznił swój sukces w sposób estetyczny pozując z rybą na tle rzeki. Zasoby internetu są jak puszka pandory i wystarczy właściwy kluczyk by na potrzeby personalnej przepychanki wydobyć archiwalne obrazy szczęśliwych łowców z trocią w rozmiarach, o których dziś wielu może jedynie marzyć. Niestety dla wielu z nas internet stał się podstawowym sposobem uprawiania wędkarstwa, głównym miejscem personalnych relacji, niekoniecznie tych pozytywnych. Nawet specjalistyczne fora wędkarskie nie uchroniły się od prób przekształcania ich w portale społecznościowe, ale odrzucając nawet tą część politycznych, religijnych czy obyczajowych wynurzeń, pozostaje niemała doza wędkarskiej frustracji, zawiści czy zwyczajnej złośliwości, by nie nazwać rzeczy po imieniu -  personalnej nagonki.

Czy można to wytłumaczyć ... ???., do pewnego momentu tak, bo zniechęcenie wędkarstwem w realnym świecie narasta a to produkuje złe emocje. Dla wielu z nas kolejne sezony przynoszą co raz to większe rozczarowania a choćby kontakt z trocią urasta do rangi wydarzenia. Dla tych co bezskutecznie przemierzają kilometry rzek, obraz sukcesu kolegi niekoniecznie bywa powodem do radości a zadośćuczynieniem może być jedynie podpis pod zdjęciem - ryba wróciła do wody. Ba, musi być to warunek podstawowy inaczej nasz adwersarz wpada w rodzaj histerii. Po części za sprawą bycia trendy w kreowaniu własnego wizerunku wobec mody na złap i wypuść, której idei czasem nawet nie rozumie. Jeszcze gorzej gdy eskalacja internetowego konfliktu skłania do przywołania zdjęcia z przed kilkunastu lat z dopiskiem w formie wyroku - ta ryba to dowód  zbrodni. Mam wrażenia, że w myśl tej zasady, wielu upatruje w nadmiernych połowach wędkarskich obecne słabą kondycję populacji morskiego pstrąga, również tych w latach mienionych dekad i w ten sposób szuka przyczyn własnych niepowodzeń atakując kolegów.

Temat uwalniania dziś troci a szczególnie kelta jest gorący, budzi emocje i jak zwykle dzieli środowisko wędkarzy. Daleko nie szukać, by wspomnieć choćby o świeżej dyskusji na FORS. INFO ZNAD PARSĘTY. ( posty w okolicach nr 703 - 705). Jednak nie dajmy się zwariować bo przywoływanie obrazów i postaw z dawnych czasów jest nieporozumieniem. Gorące głowy zapominają jak młoda jest idea C&R i rodziła się wobec spadku populacji przede wszystkim pstrąga i lipienia. Choć dziś podejmowane są próby przeniesienia jej do połowu troci, to pomijając jej zasadność lub nie, jest zaledwie początkiem drogi.  W tym miejscu dodam, że o ile mam mieszane uczucia wobec zabierania kelta, to jestem przeciwnikiem rozwoju idei C&R wobec srebrniaka. Pisać o tym można by wiele, jednak temat w argumentacji rozległy i zapewne na osobna publikację. Może i w tej ostatniej kwestii moja postawa ulegać będzie ewolucji i któregoś pięknego dnia stanę się gorącym przeciwnikiem srebrniaka na patelni. Póki co stanąć muszę w obronie Kolegów, których ryby z przed lat, dziś stanowią kryterium oceny czyjeś niewłaściwej postawy. Ale też współczesne wizerunki ryb i wędkarzy z trociowych rzek również wymagają dystansu i pozbawionych zaślepieniem C&R wyważonych: ocen, komentarzy czy osądów.