Narodowa histeria


Widok na parking przy jazie w dniu dzisiejszym  ...

Ostatni wpis na blogu wywołał spore emocje i głosy oburzenia wobec upublicznienia informacji o Palii alpejskiej w Redzie. Pominę wszelkie personalne wycieczki, inwektywy i obraźliwe słowa, skupiając się na argumentacji komentujących, która niestety z trudem przebijała się między złośliwościami. Podstawowym zarzutem był przewidywany i ponoć potwierdzony masowy najazd wędkarzy na Redę wywołany wpisem i dalej szkodliwe konsekwencje jakie przyniósł dla rzeki. Jak się okazuje nawet niesprawdzone informacje zasłyszane z drugiej ręki wywołują nieprzemyślane wypowiedzi, których ton i treść można jedynie przypisać personalnym uprzedzeniom, lub braku umiejętności czytania tekstu ze zrozumieniem. Jeden z adwersarzy napisał - " parking zawalony, ludzi jak pierwszego no i jadą z koksem ”.  Jak się okazuje parking jest pusty a wędkarzy ani widu ani słychu.
Natomiast szkoda, że moi oponenci nie porozmawiał z tymi wędkarzami co to palię do rzeki przerzucali i nie wysłuchali ich argumentów -  ja rozmawiałem.  Ręce by Wam opadły wobec wiedzy na temat zarybień Redy lipieniem i potokowcem. Jakby podstawić im kontenery tęczaka i palii gotowi byli sypać te ryby do rzeki w ilościach bez ograniczeń. Wędkarzy tych interesuje wyłącznie szybkie mięso z rzeki ( 99.9% spinningistów), szczególnie ryby niepodlegające żadnym ograniczeniom połowowym a nie jakieś programy odbudowy populacji gatunków rodzimych. Takie jest obecnie oczekiwanie wędkarzy i wobec takiej postawy zredagowany był mój wpis na blogu.

Niezależnie mamy najlepszy przykład jakie emocje wywołuje hasło ryba w rzece i jak nikogo nie interesuje jaki to gatunek. Równie dobrze można sypnąć szczupaka a nawet karpia byle brał na spinning i pies z kulawą nogą nie zaprotestuje, bo już niewielu obchodzi powrót Redy do pierwotnego składu gatunkowego. Nie wielu jest też w stanie pogodzić się za czasem jaki jest na to potrzebny i z wieloma ograniczeniami, które należało by wprowadzić. Trudno zatem się dziwić z jakim oporem wprowadzane są zmiany w wymiarach ochronnych czy limitach dziennych, o których pisałem w artykule. Program dla Redy
Wystarczy zatem rzucić hasło ryba w rzece by wywołać narodowa histerię a wszelkie starania o odbudowę populacji rodzimych uznać za niepotrzebne ceregiele. Po co drodzy Koledzy wędkarze się krygujecie, wnioskujcie do RZGW o zarybienia tęczakiem i palią, by zamienić Redę w staw hodowlany gdzie za symboliczną opłatą drzeć będziecie te gatunki na kotwiczkach zestawów spinningowych. Przy okazji pomstując w myślach lub na głos, jakie to tłumy nad rzekę ściągają i że nie ma gdzie własnego woblera zapuścić. Co niektórzy powrócą do nostalgicznych wspomnień mienionego okresu, jako to po cichu i w samotności na Redzie łowili. Na koniec drogi Kolego, który tak ochoczo wyrywałeś się ze swoimi komentarzami na FFF, Redy nie zabija pisanie o sprawach rzeki, ale hipokryzja tych którzy chętnie i ochoczo zamienili by ją w kanał spływający pstrągiem tęczowym.