Brązka



Na wstępie wypada nieco uporządkować wiedzę o tej najbardziej popularnej nimfie. Pojęciem wyjściowym jest Pheasant Tail, nazwa która określa całą rodzinę nimf o tułowiu wykonanym z promieni sterówki bażanta łownego. Zależnie od wielkości oraz różnic wykonania szczegółów muchy Pheasant Tail mogą naśladować wiele larw: chruściki domkowe, larwy jętek a nawet kiełże, choć w przypadku tych ostatnich zasadniczo różnią się od ich klasycznych imitacji. Łączy je jedno, tułów wykonany z brązowych piór ogonowych, których kolor z czasem upowszechnił potoczną nazwę Brązka. Zarówno dla klasycznego wykonania tułowia jak i licznych wariantów z użyciem innych materiałów np. dubbingu. 


Brązka wiązana przy użyciu klasycznych materiałów, w tym przypadku w miejsce jeżynki z piór kury, kołnierzyk z dubbingu.



                  Frank Sawyer  (1906 - 1980)


Pierwowzorem jest jednak Pheasant nymh, zwana również Pheasant Tail Nymh (PTN), mucha opracowana przez Franka Sawyera, imitująca larwy jętki. Wzór rozpowszechniony początkowo w Anglii i dalej w Europie za sprawą książki Sawyera opublikowanej w 1958 roku - "Nymphs and the Trout". W tym miejscu pamiętać wypada, że nie były to czasy ołowiu i złotych główek, zatem rewolucyjnym rozwiązaniem było użycie miedzianego drutu na przewijkę. Umożliwiał nie tylko segmentację tułowia, ale dociążenie pozwalające penetrować nimfą różne strefy wody. Imitacja larwy jętki w swym klasycznym wykonaniu wiązana była w całości z promieni sterówki bażanta. Zarówno ogonek, tułów, pakunek i pochewka.



Z czasem i ta nimfa uległa licznym modyfikacjom a współczesne warianty, jak ten widoczny poniżej wprowadziły pakunek początkowo z promieni pawia, następnie dubbingu, również używanego do wiązania tułowia i oczywiście złotą główkę.




W latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku rozpowszechniła się wśród polskich muszkarzy uproszczona wersja Pheasant Tail, nazwana od swojego koloru - Brązką. Początkowo wiązana z czesanej lub mielonej wełny, później ze sterówki bażanta. Znamy przecież słynną Brązke Szajnikówkę, której wizerunek opracowany przez Franciszka Szajnika z Dynowa, dalece odbiega od klasycznej  Pheasant Tail nymh i bardziej skłania do uznania jej za imitację chruścika domkowego. Brązka Szajnikówka

Idąc tym tripem poszukiwań powstała widoczna poniżej moja wersja imitacji chruścika, którą w myśli początkowej definicji również wypada uznać za Brązkę.



Śledząc burzliwe losy Brązki umiejscowimy teraz naszą opowieść w latach 90 - tych ubiegłego wieku, bo oto pojawia się złocisty koralik, złota główka. Początkowo lekka, imitująca jedynie pęcherzyk powietrza unoszony przez larwę owada. Z czasem metalowa, stanowiąca dociążenie nimfy, która umożliwiała głębokie schodzenie i penetrację dna rzeki.  Rozpowszechnienie tego wzoru przypisuje się krakowskiemu klubowi muchowemu " Złota Rybka ". Wędkarze tego klubu po wypatrzeniu główek w zachodnich katalogach rozpoczęli własne eksperymenty. Ostatecznie tworząc niezwykle skuteczna nimfę. Na tyle zabójczą, że pierwsze próby przeniesienia jej do sportu muchowego - zawodów międzynarodowych, spotkały się z ostrym sprzeciwem FIPS (organizacji odpowiedzialnej za organizację międzynarodowych zawodów muchowych). Sprzeciw ortodoksyjnych muszkarzy i tradycjonalistów miał też swój oddźwięk w kraju, bo zakaz stosowania złotych główek w sporcie zniesiono bodajże w 2001 roku.

Doszliśmy do chwili, którą tygrysy lubią najbardziej, czyli do łowienia ryb. Brązka w moim wykonaniu przeszła podobną drogę ewolucji, jak wyżej opisana, by ostatecznie zaowocować wzorem powszechnie i z powodzeniem stosowanym na pomorskich rzekach. 



Lata spędzone nad Redą w połowach pstrąga a szczególnie lipienia nauczyły mnie jednego. Brązkę należy wiązać szybko, nieskomplikowanie i tanio. To z racji niezliczonych zaczepów i masowej utraty przynęty podczas wędkowania. Nie lepiej sprawa wygląda na pozostałych rzekach Pomorza a zdarzające się trudności w ustaleniu bieżącego składu pokarmowego tamtejszych ryb, czynią Brązkę nimfą zwykle skuteczną i obowiązkową w muchowym pudelku. Tak powstał wzór widoczny powyżej, gdzie dla uproszczenia tułów wykonany jest z dubbingu w miejsce pracochłonnego układania zwojów promieni sterówki bażanta. Szczególnie uciążliwych w wiązaniu tłustych kąsków, kiedy musimy użyć kilku promieni do modelowania tułowia. W tym sezonie zrezygnowałem nawet z ogonków wiązanych z bażanta i mogę otwarcie stwierdzić, że nie miało to wpływu na łowność. Tajemnica leży jednak w kolorze i tu warto starannie dobrać barwę dubbingu możliwie zbliżoną do koloru bażancich ogonów. Ostatecznie można równie łowną Brązkę wiązać samą nicią wiodącą przy zachowaniu warunku koloru, jednak przy dużych nimfach modelowanie całego tułowia nicią jest zbyt pracochłonne.



Choć widoczne poniżej brązkowe nimfetki z powodzeniem można wykonać za pomocą jednego promienia sterówki, ale z racji rutynowego wiązania i tu stosuję zamiennie dubbing.


O łowieniu miejscowych pstrągów i lipieni napisałem już wiele, pozwolę sobie jedynie odesłać Was do jednego z opisów, by w ten sposób przybliżyć skuteczność Brązki. Lipienie z morza traw




To jednak nie koniec historii. Kaprysy ryb, przełowiona rzeka, zmniejszająca się populacja dorodnego lipienia nie tylko Redy zmusza do nieustających muchowych poszukiwań i eksperymentów. Tak i Brązka podążać musi drogą ewolucji swojego pierwotnego wizerunku, nawet tego naszego, popularnego, ugruntowanego w świadomości krajowych wędkarzy. Pojawiły się zatem kolorystyczne akcenty w postaci niebieskiej lub zielonej "dupki". Również opalizujące lub jaskrawe kołnierzyki w miejsce tradycyjnej jeżynki. Wzory te często są w stanie sprostać kapryśnym nastrojom ryb i zawsze warto umieścić je nie tylko w swoim muchowym pudełku, ale na końcu muchowego zestawu. Jednym słowem uwielbiam łowić na Brązkę, we wszelkich jej modyfikacjach. Dała mi niezliczone okazje spotkania dorodny pstrągów i lipieni. Często uwalnia od dylematów wyboru pośród zalegających w naszym pudełku - much cud. Pozwala koncentrować uwagę na sposobie jej prezentacji, w miejsce gorączkowych poszukiwań skutecznej przynęty. Nie jest jednak muchą uniwersalną, bo takie pojęcie nie istnieje w świecie wędkarstwa muchowego i zawsze należy o tym pamiętać stając nad brzegiem rzeki.